Tydzień przed Świętami nie miałam czasu na treningi. Niestety. Pojechaliśmy w odwiedziny do teściowej i szlag trafił moje plany. 1200km drogi w jedną stronę też swoje zrobiło. Wróciliśmy 23 kwietnia i co? Przywieźliśmy grypę żołądkową z Polski!! A w planie był powrót do ćwiczeń od razu od poniedziałku. No cóż - siła wyższa. Tym bardziej, że córce trzy razy wracała ta jelitówka. Koszmar.
Od 1 maja pomalutku wracam do ćwiczeń. Póki co biegam sobie na Orbim i chodzę na Stepperze. Do tego robię przysiady, pajacyki i wykroki. Tak żeby się rozruszać przed 8 maja, kiedy to ruszę pełną parą zarówno z ćwiczeniami jak i dietą!
Skrytozerca
5 maja 2017, 18:14Widzę, że znalazłam kogoś kto zaczyna z podobnego pułapu i podobny ma cel. No to co? Łapiemy się za ręce i lecimy razem! Ja startuję dzień wcześniej, bo w niedzielę :) Powodzenia.
angelisia69
4 maja 2017, 14:28Wspolczuje :( i na dodatek tak dlugo jazda po chorobska :P Fajnie ze juz powoli sie rozkrecasz na nowo ;-) ale i tak jedzenie najwazniejsze.Powodzenia
Smurfette
4 maja 2017, 15:25Dziękuję. Zdrowa dieta jest bardzo ważna, to fakt, bo bez niej o płaskim brzuszku można tyko pomarzyć. Mam nadzieję, że z Vitalią w końcu osiągnę swój cel.
spelnioneMarzenie
4 maja 2017, 14:04sporo tych cwiczen :)
Smurfette
4 maja 2017, 14:12Póki co to jak na mnie to jest niewiele. Przed Świętami ćwiczyłam 5 dni w tygodniu z Shaun T Focus T25. Kończyłam już Betę. Do tego Orbi i Stepper. Robiłam minimum 10000 kroków na dzień. Teraz wezmę się za ćwiczenia z Vitalii, skoro są w cenie