Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwsze koty za płoty (czy jakoś tak to było) :)


No i stało się:D Zakupiłam dietę. Pierwszy krok za mną. Motywację mam. Wsparcie męża mam. Siłe... (chyba) też mam...

Teraz tylko czekam na jadłospis i zaczynamy.

Jeśli uda mi się dojść do celu to funduję sobie wyjątkowy prezent :D

  • angelisia69

    angelisia69

    10 czerwca 2016, 03:00

    powolne zmiany sa najkorzystniejsze,bo im wiecej naraz narzucasz sobie tym ciezej ci psychicznie wytrwac,a tak to jeden tydzien cos zmienisz w drugim dodasz w 3 odejmiesz i nim sie spostrzezesz ,miesiac minie a ty juz bedziesz miala wieksze pojecie na temat zdrowego stylu zycia ;-)

  • szczuplainaczej2016

    szczuplainaczej2016

    9 czerwca 2016, 21:18

    Podobno pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, później pójdzie z przysłowiowej górki :)

    • snizzle

      snizzle

      9 czerwca 2016, 21:28

      Góry! i to takiej dość dość :) Najpierw jednak musimy się na nią wspiąć, ale porównam to do jazdy na rowerze z mężem - jak wjeżdżamy pod górę a ja już nie mam sił by dalej pedałować, mąż (i teraz bez skojarzeń ;) popycha mnie:D dzięki niemu dojeżdżamy do celu, a później jak piszesz, idzie z górki :) Mając wsparcie możemy zdziałać cuda:), i tego się trzymajmy!