Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Faforkowe szaleństwo.... czyli kolejna wizyta u
rodziców....


I gdzie jest moja SILNA WOLA jak najbardziej jej potrzebuje? No gdzie się ona podziała???
Moja kolejna wizyta u rodziców skończyła się porażką zjadłam tonę faforków (winą obarczę oczywiście bratową, bo czy musi ona tak pysznie gotować? Człowiekowi jak poczuje i zobaczy to wszystkie smakołyki to po prostu mózg się wyłącza).
Tak więc z grzechów były faforki i dwie kromki białego chleba...
Na PLUS mogę uznać, że ciasteczka i cukierki mnie nie ruszały, tak więc pozostały nie tknięte:)

Dziś wracam do domu, więc już zrobię zakupy po swojemu - warzywa, owoce, nabiał... Bo na sobotę muszę jakoś wyglądać, ponieważ mam długo wyczekiwaną imprezę integracyjną w pracy... Sukienka już jest (później postaram się zamieścić jakieś foto, bo jest najpiękniejsza jaką w życiu widziałam i wyszczupla - no może sobie tylko tak wmawiam, ale dobrze się w niej czuję).

Do piątku chciałaby żeby moja waga była poniżej 87,5kg tak więc od dziś NŻT:)))

Muszę jeszcze znaleźć jakieś zdjęcie motywujące:)



  • utytakobita

    utytakobita

    4 lutego 2013, 21:19

    moja waga sie buntuje cholera jedna eh treba pocwiczyc by cos ruszyło