To był dobry dzień. Wodę grzecznie piłam. Jedzonko choć kupne to trzymałam się swoich wytycznych. Sprawdzian miałam największy po pracy.
Wyszłam o 16.30 pociąg spóźnił się 10min i zamknął mi możliwość szybkiej przesiadki co spowodowało że musiałam czekać godzinę na przyjazd kolejnego pociągu. Głodna, zziębnięta powtarzałam sobie że czeka na mnie w lodówce wczorajszy kotlet, który podgrzeje z ziemniakami. Wiec nie ma sensu kupować nawet zdrowej bułki którą się nie najem.
Przyjechałam po 19tej, zjadłam i zanurkowałam pod kocyk z dzbankiem herbaty