Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga niżej!


I radocha!!! Schudłam, wreszcie wróciłam na "stary tor". Wczoraj udało się zupełnie nic nie zjeść, ale za to opiłam się jak bąk. Pożytek z tego duży, bo przynajmniej raz w tygodniu dobrze się nawodnię. I mam nadzieję że te "mokre piątki z postem" pozostaną do końca życia. Obtulanko- podejrzewali męża o "kłopoty sercowe - czytaj zawał" ale po wszystkich badaniach wyszło nic. Na szczęście. Więc być może bóle w klatce piersiowej to jakieś nerwobóle, albo zapalenie przełyku i wlotu do żołądka. Nie wiem, bo mąż oczywiście za wnikliwy nie jest i jak go tylko trochę mniej zaczęło boleć to o instytucji "leczącej" zupełnie zapomniał. Co ciekawe, dziś znowu czuje się fatalnie. Czyżby to jakieś sobotnie ataki... Może uda się go wypchać na jakieś dodatkowe badania.
Jeżdżę już na orbitreku na świeżym powietrzu - na tarasie i o wiele bardziej mi się to podoba! Tylko mroźno niesamowicie, bo ćwiczę rano. Znowu wróciło przekonanie, że wszystko jest dla mnie i spokojnie dam radę doprowadzić się do zdrowo-normalnego wyglądu.
  • Gusiaczek21

    Gusiaczek21

    24 kwietnia 2010, 11:50

    to nerwica... też to mam... jak mam ataki to nie mogę oddychać i mdleje:/