Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dla samej siebie piszę...


Praca rozpoczęta, a waga w górę, stresów dużo a z wagą nic... Cieszy mnie myśl, że marzenia tak szybko się spełniają, w sumie zawsze lepiej niż to sobie wymyślę... Ale już znowu nie mogę na się w lustrze patrzyć - znowu ważę 81 kilogramów, tylko to mi po głowie łazi, próbowałam białek, ale się źle czułam i po 3 dniach dałam spokój. Mam dużo wyjazdów, właściwie wszystkie weekendy zajęte i z dietą nie dam rady. w pracy nie jem nic, a jak wrócę koło 17 - tej do domu, to się zaczyna. Ja już nie mam do siebie siły, jestem obrzydliwa, gruba i ta myśl zatruwa całe moje  życie. Bo może cholera poważniejszych problemów nie mam. Jestem ciągle wściekła na siebie i mężowi wmawiam, że to przez niego, bo mu moja grubość przeszkadza i jeszcze się z nim kłócę. Wykończy mnie ten tłuszcz! I czuję się strasznie bezsilna, bllleeeeee!!!
  • Gaila

    Gaila

    9 maja 2011, 18:30

    Jak Ci sie nastrój nie poprawi, to nie ma co marzyć o schudnięcu. Ja w końcu zaczęłam patrzeć w lustro z większą życzliwością. Może Tobie też się uda? Nie trzeba do tego schudnąć.

  • polishpsycho32

    polishpsycho32

    8 maja 2011, 23:10

    Gadanie nic nie da....poczytaj i opracuj realny plan dzialania...spacery ..znosne realne menu...rowerek stacjonarny albo jakies cwiczenia z neta...RUSZ SIE...jestes ociezala psychicznie jak kazda z nas...ale efekty wymagaja pracy....a ty dasz rade,,,,i bedziesz czesciej usmiechnieta