To już ostatnie moje chwile z Panem gipsem.Tak tak, czas szybko ucieka. W piątek 08.10 mam wizytę u ortopedy i mam nadzieję, że wrócę już do domu w pojedynkę.Ale będzie wygodnie. Trochę się sobą nacieszyliśmy i nie mam już ochoty na jego towarzystwo. Jeszcze czeka mnie rehabilitacja, ale taka kolej rzeczy.W tabelce data poprzedniego ważenia powinna być 24.09 ale myślę, że to szczegół. W poz. zrzuca była podana waga jaką zrzucamy z uwzględnieniem wagi poprzedniej zrzuconej lub dodana jeżeli przybyło. Myślę, że wszystko jasne? Ja jestem z siebie zadowolona. Małymi kroczkami posuwam się do przodu. Jem nieporównywalnie mniej. Nie rzucam się bezmyślnie na słodkie. Nie zrezygnowałam ze słodkiego zupełnie bo w moim przypadku byłoby to zupełnie bez sensu. Jak mnie najdzie, że tak powiem ten apetycik staram się delektować każdym kęsem czyli nie pochłaniać bezmyślnie lecz czerpać z tego jakąś przyjemność i na pewno nie wątpliwą. Jak same wielokrotnie stwierdziłyśmy problem siedzi w głowie jak każda głupota i tam muszę przesłać odpowiednie bodźce. Praca nad tą słabością nie jest lekka. Ale co przychodzi łatwo? Nic. Ja w każdym razie nie zrezygnuję ze słodkości zupełnie bo nie jestem masochistką. Pracuję też nad tym co by nie pozwolić, żeby odreagowaniem stresu było pożeranie wszystkiego co pod ręka zjadliwego się znajdzie. Żarcie nie będzie mną rządzić. Nie pora narzekać na nadwagę, ale czas z tym coś zrobić. Tym bardziej, że w chwili obecnej wiedza na ten temat w mojej głowie już jakaś jest. Staram się liczyć kalorie i ćwiczyć. Kiedy będzie ręka sprawna wracam do koleżanki na zorganizowane zajęcia gimnastyczne dwa razy w tygodniu i do biegania. Teraz z innej beczki tej rozrywkowej. Wczoraj zabrałam ślubnego z okazji Dnia chłopaka do kina na film "Salt "i na lody. Chłopak troszkę wyrośnięty ale co tam. Muszę o niego dbać bo mógł mi się trafić gorszy egzemplarz, he, he, he. Było fajnie. Piątek 09.10 będzie ostatnią stacją ważenia pasażerek pociągu przed 14.10 więc kobiety do dzieła. No to do schudnięcia go, go, go
Alianna
4 października 2010, 11:25Cieszę się razem z Tobą na zrzucenie gipsu, bo pomimo Twojej wielkiej tolerancji, to Ci pierun nadokuczał mocno! I dzięki Ci Kierowniczko za dobre słowa i to, że mi tyłka nie wytrzepałaś, choć mnie tu co niektóre straszyły, ale Ty mądry nauczyciel jestes i na początek próbujesz po dobroci do rozumu przemówić...
KLUSIA1954
3 października 2010, 21:11Oooo, to wpiątek nam pokażesz , jak się zrzuca kilogramy hi hi. Chyba przez pierwszy tydzień będziesz tęskniła do gipsa.
uleczka44
3 października 2010, 18:55Czas pędzi w tempie Twojego pociągu ekspresowego. Dopiero Ci załozyli gips i juz będa zdejmować. Najbardziej cieszy sie pewnie mąż, że skończy sie wreszcie ten niechciany trójkąt. A waga jak spadnie??!!!
Sandraaaaaaa
3 października 2010, 18:35Panu gipsowi mówi papa! Ja również jem zdecydowanie mniej. Wcześniej nie jadłam słodyczy, ale teraz postanowiłam do nich wrócić, ponieważ obawiałam się, że po diecie mogę się na nie rzucić. Więc z dwojga złego wybrałam małą ilość :) Pozdrawiam :)
anka70
3 października 2010, 18:08nie będzie mną rządzić i tego będę się trzymać.Właśnie szamnęłam kawałek gorzkiej czekolady i dobrze mi z tym.Nie zamierzam rezygnować z chwili przyjemności dla zasady- nie jedz słodkiego-bo utyjesz ! !! .Wszystko jest dla ludzi byle z umiarem.!Pozdrowienia dla kierowniczki :))
rozaar
3 października 2010, 14:16Po co istnieje i niesie pokusy.Wciąż zjadamy jakąś chemię więc powinna być tableteczka raz dziennie i człowiek najedzony na całego.Teraz to już na pewno rozsiewam,rozbujało się na dobre.
duszek77
3 października 2010, 13:52Bardzo dużo mądrości w tym Twoim wpisie.Ja też uważam,że można jeść wszystko tylko należy uważać na ilość.Lepiej zjeść coś co nam smakuje w mniejszej ilości niż zmuszać się do jedzenia czegoś na co nie mamy ochoty tylko dlTEGO,ŻE PRZY ODCHUDZANIU TO WŁAŚNIE powinno się jeść.Bez sensu.Miłej niedzieli,pozdrawiam
HannaStrozyk
3 października 2010, 13:08no tak madrze piszesz i dobrze byloby zeby w tej glowie tak na zawsze sie pozytywnie przekrecilo a nie gory i doliny.Pozdrawiam
paskudztwoo
3 października 2010, 12:58lepiej chyba raz na jakis czas coś słodkiego sobie zjeśc niż całakiem sobie odmawiać a potem się nażrec
luckaaa
3 października 2010, 11:46O j prawda Mieciu! Stresu nie ma co zajadac, bo poczucie bezpieczenstwa z pelnym brzuszkiem , to tylko chwila, a stres i tak zostaje ... . To jakies cholerne przestare mechanizmy i obciazenia nami powoduja , ale co tam - jest jeszcze glowa , nie ? Ciwiczyc bedziemy, nawet obsesyjnie , bo ja juz wytrzepie te ostatnie kilosy z mojego dupska. Przez to , ze normalnie nie chca zlezc, to jakas szarpanina sie zrobila z nimi... . Co tam - walczymy dalej :-)
tyniulka
3 października 2010, 11:42ja tez absolutnie nie wykluczylam slodkiego z mojego menu bo taki zakaz mnie gubi i sprawie, ze pozniej rzucam sie jak glupia na slodkie! Wprowadzilam zasade 1-2 razy w tygodniu male co nieco i jest to dla mnie wystarczajaco! a kilogramy mimo to leca w dol! Buziaki