Przyśniło mi się dzisiaj, że jestem w Londynie i jest potworna mgła. Otworzyłam rano jedno oko potem drugie i okazało się, że sen wślizgnął się w rzeczywistość bo za oknem w Poznaniu ktoś rozlał mleko. Na wadze ok. 0,80 więcej i nie dziwota. Po wizycie u mojej mamy lat 88 byłam tak wnerwiona, że odreagowałam zeżarciem słodkiego. A rano waga była taka pozytywna. Ludzie ile złości, pretensji i niezadowolenia z życia może siedzieć w jednej kobiecie to niewyobrażalne. To, że przytelepałam się do niej ze złamaną ręką to szczegół. Na tą okoliczność użalała się nad swoim zwichnięciem barku sprzed 100 lat. Przeleciała przez wszystkie swoje porody ( oczywiście miała najgorsze) jest najbardziej chora ze wszystkich znajomych i najbardziej pokrzywdzona przez życie. A do tego bidula jak była mała miała piegi i to też okrutne nieszczęście. Już od progu mi nadawała, że ona nie chce żadnego jedzenia ma nie ma na nic ochoty i ma chore jelita, a jeszcze nie widziała co mam w torbie. A okazało się, że to co przyniosłam to tak, to może być.Ja pitolę. W ciągu tej wizyty zeżarła cały mój zapas pozytywnej energii no to potem Miecia na odreagowanie zeżarła słodycz. Mam nadzieję, ze jestem jej przeciwnością bo ja wspominam tyle miłe wydarzenia, a te przykre wyrzucam z pamięci na tyle ile jest to możliwe, albo traktuję je jako wskazówki do dalszego życia. To tyle o moje niezadowolonej z życia rodzicielki. Tata nie żyje, ale też nie może spoczywać w spokoju bo oczywiście też nie spełnił jej oczekiwań. Masakra.
Bardzo dziękuję za wasze wpisy. Troszkę się obawiałam, ze kiedy zdradzę Wam mój pomysł na nowe życie odniesiecie się do mnie troszkę sceptycznie i tu się mile rozczarowałam. Dzięki Waszym wypowiedziom mam nawet większą motywację na realizację swoich zamierzeń
Zabieram się dzisiaj do ćwiczeń bo wczoraj mamuśka wypompowała ze mnie siły witalne. Trzeba to koniecznie nadrobić bo kilogramy same z dupska nie spadną. Pamiętajcie ważymy się w czwartek 14.10 kiedy pociąg DEN doczłapie się do stacji docelowej. Czyli mamy jeden dzień mniej na ogarnięcie brzusznych oponek. Nie ma żadnej dyspensy. Gonimy wredne chabasy. Buziaczki
eloizka
12 października 2010, 18:33wiecznie coś nie tak, wiecznie nie zadowolona. Dlatego rzadko ją odwiedzam. Zawsze wolałam pojechać do drugiej babci (niestety od roku nie żyje), ona zawsze mówiła "ja już stara, wiadomo że boli, ale aby tobie było dobrze - to ja się będę cieszyć". Przykro mi to mówić ale twoja mam się nie zmieni, ten typ tak ma i koniec, a że to mama będziesz musiała ją znosić od czasu do czasu.
monada
12 października 2010, 12:26rozumiem, że jest zmęczona życiem, samotna, zgorzkniała - co oczywiście jej nie tłumaczy... przytulam mocno :) p.s. tekst o piegach mnie rozwalił!
kasiolekkk
12 października 2010, 10:25Witam panią i dokładnie rozumiem...moja sytuacja mimo że jestem młoda i mieszkam z rodzicami jest naprawde podobna...matka jest wiecznie zmęczona i zawsze we wszystkim najlepsza. najwięcej zarabia najwięcej robi...choć prawda jest inna bo wszelkie domowe obowiązki które przypisuje sobie robię ja...Mimo młodego wieku ta kobieta jest strasznie z życia niezadowolona. Ostatnio na domiar prowokuje awantury po czym wpada w histerie i wymyśla jakieś bajki potem tłumacząc się ze jest zmęczona i czasem nie wie co robi...kocham ją bo to moja matka i zapomninam podobnie jak pani wszystkie złe chwile.I podobnie każdy mówi mi że mam charakter całkiem inny niz moja rodzicielka...co uznaję za ogromny komplement;) i pani także powinna gdyz pani wpisy są zawsze miłe i z tego mogę wnioskować ze taką właśnie pani jest kobietą;) pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia;);*
zachodniopomorzanka
12 października 2010, 08:13za wsparcie w trudnych chwilach:)
Cosjasnozielonego
12 października 2010, 00:18Właśnie się zarejestrowałam w serwisie. Znalazłam Cię, jako użytkowniczkę z Poznania. Widzę, że mamy podobny cel przy podobnym wzroście. Co do mamy - one (mamy) tak niestety potrafią, zżerać zasoby emocjonalne.
KatiePerry
12 października 2010, 00:02Opiekuję się starszą kobietką (czyt.babcią) i dopóki jeszcze była ona na tyle świadoma i płynnie posługiwała się mową też zawsze wychodziło na to, że cały świat sprzysiągł się przeciw niej. To chyba taka uroda starszych ludzi, którzy już nie są w stanie nadążyć za szybkim tempem obecnego życia. No a nam zostaje zaciskanie zębów i ewentualnie zaciskanie pięści w kieszeniach, żeby nie wybuchnąć..;P Powodzenia i cierpliwości życzę :)
KLUSIA1954
11 października 2010, 22:09Chyba wszystkie mamy tak mają( moja 80 lat) . Wytłumaczyłamsobie, że nie zyja wiecznie i staram się nie kłócić i często mowić, że kocham, żeby potem nie żałować, że nie powedziałam. Ps. pociag nie człapie!!!!!
sdorota2007
11 października 2010, 21:45.. ważysz się tak często? :P raz na tydzień w zupełności wystarczy.. waga może się wahać w ciągu dnia i tygodnia o kilka kg, najlepiej ważyć się co tydzień o tej samej porze :-) taa przyganiał kocioł garnkowi a ja najdalej kilka dni temu stanęłam na wagę wieczorem i się przeraziłam.. 75,5.. mówię co do licha! nie może być! a na drugi dzień rano 73 :-) czyli Miecia waży się raz w tygodniu z Nami a nie wskakuje jak opętana na wagę kiedy zje coś słodkiego hmm?? he he :-))) a co do mamy to tego już nie zmienisz, natomiast możesz mieć wpływ na swoje życie.. i kiedy będziesz w jej wieku być pogodną staruszką.. wiem, że choroba i wiek robią swoje, ale myślę, że to zależy od nas jak będzie wyglądała nasza jesień życia.. a jeśli ktoś ma tendencję do chowania żalu i pretensji to niestety gdzieś to musi mieć ujście.. trafiło na Ciebie :-/.. wiadomo, że kiedyś żyło się mimo wszystko inaczej i ciężej niż teraz.. jak to mówią rodziców się nie wybiera. Dasz radę maleńka :-)) poćwicz dziś w moim skromnym imieniu, bo ja zwyczajnie padłam na sofie w salonie a teraz zgramoliłam się, wzięłam gorący prysznic i uciekam spać, co by mnie jakie grypsko nie dopadło.. pozdrowionka i buziaki!!! :-)))))))))
paskudztwoo
11 października 2010, 20:07mnie moja mamusia tez ostatnio doprowadza do sząłu, mój synuś a jej wnuk to jej oczko w głowie i obojetnie co by nie zrobił to umie go wytłumaczyc a ja sie gotuję wrrrr
anka70
11 października 2010, 16:55Wiem co czujesz.U mnie kiedyś w domu też była mojej mamy mama.I było zupełnie podobnie też potrafiła codziennie wypłakiwać swoje żale na wszystko i wszystkich.I chyba tak już w życiu bywa,że starsze osoby przykute do łóżka i domu potrzebują wsparcia i miłości.Ciężko jest to wytrzymać ale wypada tylko przytakiwać bo nic innego nie zostaje.Szkoda nerwów.Pozdrawiam i życzę pogody ducha.
tyniulka
11 października 2010, 16:12w takiej sytuacji z tymi slodyczami jestes uprawiedliwiona i rozgrzeszona, chyba najwiekszy twardziel by zmiekl po takiej wizycie. Pozdrawiam
uleczka44
11 października 2010, 15:11Starsi ludzie potrzebują jak wody i tlenu współczucia, zainteresowania ich losem, wsparcia. Jeśli wydaje im sie, że tego nie otrzymują, poteguja swoje niedostatki, wyolbrzymiają złe samopoczucie, żeby wzbudzić zainteresowanie i współczucie najbliższych. Twoja mama (88 lat) nie odbiega od normy, Ona po prostu jest bardzo samotna. I w czasie krótkiej, Twojej wizyty sprzedaje Ci swoje lęki i niepokój o siebie w formie skoncentrowanej. Nie ma w tym nic złego. My też kiedyś będziemy zachowywały się podobnie (jak oczywiśćie dożyjemy takiego wieku). To normalna kolej rzeczy.
Alianna
11 października 2010, 11:57Wywód na temat mamusi, która zżera energię znam, bo sama do całkiem niedawna takie tworzyłam, tyle, że ja nie mieszkam osobno. Teraz Alzheimer mamę powoli wyłącza i jest pod pewnym względami gorzej, bo nawet pokłócić już się nie mogę, bo to bez sensu... takie zycie! Trzymaj się Mieciu 14 października, a z tej okazji mam dzisiaj pierwszą imprezę... i pojem, oj, pojem...
jaaka
11 października 2010, 11:55Ty zdecydowanie w mamę się nie wdałaś! Optymizm aż z Ciebie kipi i bardzo dobrze, mam nadzieję, że Cię nie opuści do 130 lat!! Żal mi ludzi, którzy zamiast cieszyć się życiem (na każdym jego etapie) ciągle narzekają, albo wszystkich dookoła nienawidzą. Sami sobie szkodzą najbardziej, bo zatruwają własne myśli. Życie jest krótkie, piękne i trzeba się nim cieszyć!! Buziak optymistyczny *
gorzatka2
11 października 2010, 11:53czyli nawiązując do wcześniejszego wpisu, trzeba odciąć się od emocji dnia wczorajszego i skupić na realizacji swoich zamierzeń. Powodzenia i niech te dekagramy odlatują bezpowrotnie!
linda.ewa
11 października 2010, 11:28Bo może w piątek będę ważyć mniej?
baja1953
11 października 2010, 11:15Mieciu, ja na wystawny obiad idę 13 października, na tej dacie mi zależy, a potem...choćby potop! No, na razie, to im bliżej tej daty, tym ważę więcej...hmm To chyba nie tak miało być... Coś mi nie wyszło w moim boskim planie...Nic to, ja nie jestem taka jak Twoja mamusia i widzę jasne strony życia...I tak jestem chudsza o 26 kg niż byłam w momencie przechodzenia na "zasłużoną emeryturę"....Poza tym w moim nowym stroju( szyfonowa bluzka i taftowa spódnica) plus szpilki nie widać tych nadprogramowych kilogramów... Co nie zmienia faktu, że one wskoczyły mi na plecy... W Środzie mieszkali moi Rodzice, ja tam kończyłam podstawówkę i LO... Teraz Rodzice nie żyją, mieszkanie w Środzie zlikwidowane, ale mam jeszcze tam wielu znajomych... A Hermanów świetnie nadaje się na weselicho!! Cmok:)
kiszonka
11 października 2010, 11:11Miecia :) ja bym się cieszyła, ze mama jeszcze może bręczeć- w końcu ma już piekny wiek :) więc nie przejmuj się :** przesyłam uściski i melduję, ze już po spacerze z psem (tak, tak w tę mgłę) no i zaraz do pracy-ale wieczorem będzie siłownia :)
HannaStrozyk
11 października 2010, 11:03wyglada na to ze mamy takie same matki moja 86 ale tez wpompowuje ze mnie calkowicie pozytywna energie(nawet przez telefon) nie rozumiem zamiast cieszyc sie ze sie jeszcze zyje w dobrym jako tako zdrowiu jak na ten wiek.No nic trzeba jakos samemu sie mobilizowac. Milego tygodnia.
jf1231
11 października 2010, 11:03ło matko w czwartek !!! chwila prawdy !!! nie żebym żarła jak smok ale tyle marszowałam że wynik wagowy mam na plus !!!! zobaczymy !!! jestem dobrej myśli !!!!