Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chorobowy początek roku i ptaszki...


Moja Mała się rozchorowała:-( Nic konkretnego - jest tylko przeziębiona, ale do przedszkola wiadomo nie pójdzie no i siedzimy sobie w domu. Ma za to bardzo absorbujące zajęcie - dostała ostatnio od dziadków karmnik. Zawiesiliśmy go wczoraj na balkonie, powiesiliśmy słoninkę, sypnęliśmy do środka słonecznikiem i dzisiaj ptaszki już kursują na jedzonko, a córka nie może się odkleić od szyby:-))) Jest zachwycona:-)

Zjedzone dzisiaj:-):
śnadanie (9:00): banan
II śniadanie (12:00): grahamka z białym serkiem, kiełkami fasoli mung, wędliną
obiad (15:00): mięso gotowane, mieszanka sałat ze słonecznikiem, pomarańcza

Zostało do zjedzenia:-)))
podwieczorek (17:00): jabłko, jogurt naturalny, kapkę powideł śliwkowych
kolacja (19:00): warzywa surowe - papryka surowa, kalarepa, marchewka

Ciekawe czy wytrwam po takiej kolacji z samymi warzywami. Na szczęście mam duży zapas wody, to się zapcham.

Ćwiczeń jeszcze dzisiaj nie było, ale mam zamiar - albo basen, albo spacer, ostatecznie ćwiczenia w domu....zobaczymy, o której mąż z pracy przyjedzie.

Jeszcze jedna rzecz, bo nie zdążyłam napisać wczoraj.
Mam 3 główne postanowienia na ten rok:
1. Osiągnąć wagę 65 kg przed wakacjami
2. Zacząć biegać i robić to regularnie.
3. Pójść na kurs 1-ej pomocy.
Musi się udać!!! Jestem na razie pełna zapału, oby tylko nie okazało się to "słomianym zapałem"