Żarcie:
- 8:30: grahama z masłem, szynką i ogórem zielonym
- 12:00: pomarańcza, kiwi (i tu byłam niekonsekwentna-trudno, za to zaspokoiłam smak na to bliżej nieokreślone "coś")
- 15:00: gotowany kurczak, ogóry konserwowe (domowe - mniam)
- 17:00: twister mini (dla dzieci) z grillowanym kurczakiem, sałatą i niestety jakimś sosem - na szczęście było go bardzo mało (to właśnie zmusiło mnie do dzisiejszego wieczornego mixu treningowego).
Mix treningowy:
- 30 minut z Jillian Michaels
- 15 minut ZUMBY
- 15 minut ćwiczeń własnych
Jestem po ćwiczeniach - zmęczona, ale strasznie zadowolona:-)
Mogę teraz z pełną świadomością powiedzieć, że chyba już jestem uzależniona.....
.....ale tym razem od ćwiczeń....czuję ten ogromny napływ endorfin:-)))
A pomyśleć, że jeszcze tak niedawno endorfiny czerpałam z tabliczki czekolady.
Ile to już jestem na czekoladowym detoksie? Niech policzę....od 27 grudnia 2012 r. mineło dokładnie 2 m-ce i 20 dni, a czuję jak by to już było dużo dłużej. Tak sobie przypominam, że jeszcze w ostatnie Święta Bożego Narodzenia myślałam, że wytrzymać tydzień bez słodyczy to u mnie nierealne. Żarłam i ryczałam, ryczałam i znowu żarłam. A tu proszę...jednak da się:-)
Jednak wszystko sieci w głowie....święta prawda!!! Czołem !
jestemaleznikam
17 marca 2013, 20:26Uzależniona jeszcze nie jestem ale bardzo lubię to przyjemne zmęczenie po ćwiczeniach i satysfakcję że dałam radę :)
lovecake33
15 marca 2013, 22:50Uzależnienie od ćwiczeń rozumiem, mam podobnie. Ruch daje wielkiego powera. A czekoladowego detoksu zazdroszczę i to bardzo! Bardzo motywujące :)