Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Koniec zastoju.


W końcu, po miesięcznym zastoju przywitałam dziś wagę 59,4kg. W tym czasie waga o 200-300g raz w górę, raz w dół. Trzeba się przyznać, że ja rękę ( a raczej gębę) też do tego przyłożyłam. Nie potrafię tak na 100% przestrzegać diety, ale staram się aby te odchylenia nie były zbyt duże. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale dzięki temu jestem w stanie tak długo wytrwać w każdej diecie, takie moje zdroworozsądkowe podejście (przynajmniej tak to sobie tłumaczę).  Tabelki menu tygodniowego przygotowuję sobie wcześniej, wg nich robię zakupy ( nie wrzucam wtedy do koszyka tego co nie potrzeba). Zawieszam na lodówce i staram się ich trzymać. Widzę, że mi to pomaga w byciu konsekwentną, przynajmniej w tych głównych posiłkach. Najgorsze są weekendy, ciężko czasami, oj jak ciężko. Pewnie byłoby łatwiej jak bym nie miała tylu znajomych, takiej dużej rodziny i tylu chętnych do odwiedzin, ale co to by było za życie, chude i smutne. Owszem, można przygotować dietetyczne, odchudzone potrawy, ale one nie smakują tak samo i nikt mi tego nie wmówi. To, że ja lubię ciecierzycę, nie znaczy, że posmakuje gościom, a już widzę minę teściowej na widok humusu :PP. Kobieta prawie 70lat i mimo moich usilnych prób od 18 lat, nie do zreformowania w kwestiach kulinarnych. Sałatki jeszcze spoko, można odchudzić, czy też mięso zrobić chude, ale ciasto, to za Chiny Ludowe nie da się zrobić dietetyczne tak do końca. Ktoś powie: To nie rób. Takie oczywiste. Ale ja kocham piec i naprawdę jestem w tym dobra(dziewczyna) Czasami, zdarzało się, że jak ktoś miał imprezę z rodziny to prosił mnie żebym zamiast prezentu upiekła placek lub tort. Pytam się: Jaki? Odpowiedź::"Wszystko jedno.Twoje ciasta są wszystkie pyszne" Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać:<. W zeszłą sobotę teściowa dzwoni, że przyjadą. Za chwilę wpada syn i mówi, że przyjdą koledzy do niego i pyta czy mam coś żeby ich poczęstować. Cóż było robić, zakasałam rękawy i upiekłam dużą blachę ciasta drożdżowego z białym serem( takie jak robiła moja babcia). Oj, jak pachniało w całym domu (slina). I spróbujcie swoją silną wole w takiej sytuacji. Moja silna wola jest odwrotnie proporcjonalna do ilości słodkiego w domu. Mnniammm. Koniec spowiedzi. Moja wina, moja wina...Rozgrzeszenie. Ech..I dalej do przodu. A tu dzisiaj takie zaskoczenie i taka nagroda w postaci spadku. Czasami to nie ogarniam tego swojego organizmu. Też tak macie?

  • KirmiziCadi

    KirmiziCadi

    13 listopada 2015, 21:34

    Można zrobić ciasto dietetyczne.Piernik z fasoli.Bardzo proste w wykonaniu.Poczęstowałam męża i teściową.Jak zjedli i powiedziałam z czego było nie chcieli uwierzyć ;-)

  • beatyska

    beatyska

    9 listopada 2015, 14:25

    Tak, ja ta mam. Pilnuję się grzeczniie dietuję a na wadzie jakieś marne 100gr.Jak się wkurzę i pofolguję, z winkiem pn. waga spada w dół.Nie mowię,że tak jest za każdym razem ale tak czasem bywa. Powodzenia i silnniejszej woli ;))

    • Stonka162

      Stonka162

      9 listopada 2015, 15:14

      Dzięki i postaram się. Nie mogę teraz zawieść swojego organizmu skoro mi taką nagrodę sprawiło:-)