Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I znowu walczę z sadełkiem


Nie ma tego sadełka aż tak strasznie dużo, ale motywacja jest. Pamiętam siebie w szczuplejszej wersji i taką bym siebie wolała zdecydowanie. Gdyby to było tylko takie proste... Cel -4kg, termin do 1 czerwca. Czy to wykonalne? Oczywiście, byleby zapał nie przepadł gdzieś. Diety nie wykupiłam bo jednak u mnie się nie sprawdza, nie trzymam się jej. Liczę kalorie z fitatu i aktywność z endomondo. Zwykle ćwiczyłam dywanówki z Chodakowską lub Mel B lub inne. Znudziło mnie to. Ostanio robiłam porządki u syna w pokoju i znalazłam skakankę. To był znak z niebios :D. Początki były trudne i po 3 minutach myślałam, że umrę . Teraz po tygodniu daję radę. Codziennie dokładam 1 minutę więcej. Mam nadzieję, że moje stawy to wytrzymają bo jednak nie mam już naście lat. Najważniejsze, że się ruszam i podkręcam metabolizm żółwia wyścigowego (zegar) .