Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wycisnąłem sobie sok z buraków


Kilka dni temu dotarła do mnie nowa wyciskarka do soków, więc dziś rano wycisnąłem sobie pierwszy sok. Z buraków. Jako że czysty sok z buraków pewnie nie byłby najsmaczniejszy, a w dodatku nie należy go pić bez konsultacji z lekarzem (tak twierdzi instrukcja), skorzystałem z przepisu biegowej blogerki Kasi. Bierzemy 2 obrane buraki, 2 jabłka (skórek było mi szkoda do soku, zjadłem je ze smakiem w trakcie obierania), 3 marchewki i pomarańczę (w oryginale była cytryna, ale nie miałem pod ręką). Wyszło mi tak, jak na zdjęciu. Spodziewałem się, że za bogactwo tego zdrowia zapłacę wykrzywieniem twarzy i będę cierpiał dla dobra sprawy, ale gdzie tam - pycha!

Dużo zabawy z tym było za pierwszym razem, wszystko dookoła upaprane i nie można myć w zmywarce, ale na pewno da się to oswoić. W porównaniu do sokowirówki, sok z wyciskarki ma więcej witamin i może dłużej postać w lodówce, więc pewnie 2x w tygodniu będę go robił i codziennie pił po szklance. Buraki zawierają dużo rozmaitego dobra, szczególnie przydatnego dla biegaczy (po szczegóły odsyłam do ww. bloga), a smak tego soku naprawdę jest wyśmienity - słodki, trochę kwaskowy. Świetnie orzeźwia i chyba faktycznie dodaje energii, choć po pierwszym razie trudno wyrokować, może to była autosugestia. W każdym razie mam poczucie, że zrobiłem dla siebie coś dobrego. Oczywiście o ile nie skończy się po kilku razach, ale chyba za dużo kasy wydałem aby na to pozwolić.

Poza sokami, myślę nad innymi sposobami wykorzystania tej machiny. Na razie mam takie:

  1. zamiast tarki. Przykład: surówka z marchwi i jabłek - wyciśnięty sok wleję z powrotem do wiórów, wymieszam i będę miał surówkę bez męczenia się z tarką. Zrobię od razu ze 2 kg, zamrożę w porcjach i będę miał na jakiś czas, stosunkowo małym nakładem pracy.
  2. jako że nie znoszę marnotrawstwa, produkty uboczne w postaci trocin jabłkowych, marchwiowych itp. wykorzystam do mufinek, owsianki, jogurtu naturalnego, w razie potrzeby dolewając trochę soku lub wody. Na tą okoliczność trzeba uważać na kolejność, żeby np. buraki wyciskać dopiero, gdy jabłko i marchewkę już zetrę i przełożę wióry do innego naczynia.
  3. koktajle warzywne - takie zielone. Tu już raczej nie liczę na walory smakowe, tylko na końską dawkę witamin. Tylko muszę najpierw się dokształcić w tej materii, bo niektóre witaminy można przedawkować.

A Wy jak wykorzystujecie swoje sokowirówki/wyciskarki? Czekam na Wasze patenty i sposoby wykorzystania!

Specjalne podziękowania dla Pati, która zainspirowała mnie do kupna wyciskarki :)

  • nuta

    nuta

    15 października 2014, 20:44

    punkt nr 1 - zamiast tarki - to klasyczny przyklad jak utrudnic sobie zycie. nie wierze, ze mozna na taki pomysl wpasc. lubie zabrac do pracy utarta marchew z jablkiem i rano zawsze znajde chwile aby utrzec sobie calkiem spory pojemnik. a pomysl z mrozeniem, to juz brak mi slow. ani dobre ani szybki, bo zanim sie rozmrozi, to troche czasu minie, chyba, ze wpadniesz na kolejny genialny pomysl jak szybko rozmrozic trociny.

    • strach3

      strach3

      15 października 2014, 21:10

      Nie cierpię trzeć w ogóle, a już na jedną małą porcję zwłaszcza. Dlatego robię raz a dużo i mrożę w porcjach - do tej pory na tarce, teraz wygodnie w automacie. Roboty prawie tyle samo, a starcza na długo. Wyjmuję z zamrażarki przy śniadaniu i na obiad jest. Może z boku tak nie wygląda, ale jest wygodniej.

  • studentka_UM_Lublin

    studentka_UM_Lublin

    13 października 2014, 10:47

    Komentarz został usunięty