Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zielone szparagi, udany debiut.


Ha, jestem w pełni zadowolona, bardzo najedzona i wiem, że reraz będę po nie sięgać częściej. Nie wiem czy zrobiłam je dietetycznie czy pozotawiają sobie coś do życzenia, ale były robione na grilu, na tacce i polane 25 ml olejem ryżowym do tego posypane przyprawą paprykowo ziołową. Mmmmmm pycha. Udka też zmieniły tor gotowania, też były zrobione na grillu (ja zjadłam bez skórki), do jeszcze grillowane pieczarki. O, i tak wyglądał mój obiad. A z racji tego, że przypuszczałam, że się najem na śniadanko wypiłam tylko świeżo wyciśnięty sok z grejpfruta z trawą z młodego jęczmienia.

Jeszcze coś waga na dziś 61,4. Radość!!! Zważywszy na fakt, iż przyszedł do mnie strój kąpielowy jaki sobie zamówiłam, już się nie mogę doczekać uropu. To tyle teraz idę strzelić serię ćwiczeń na mój obolały kręgosłup i trszkę polerzeć, bo trochę dziś przegięłam z chodzeniem. Pa

  • angelisia69

    angelisia69

    12 maja 2016, 13:26

    ;-) super ze ci posmakowaly,czyli trafily w twoj gust i nie potrzebujesz zbytnio kombinowac z nimi. ;-) A powiedz mi pedzilo cie po nich do WC?bo ja sikam jak szalona jak zjem szparagow troszke wiecej. Gratuluje wagi,jednak szkoda mi twojego kregoslupa :(

    • SunnySkyy

      SunnySkyy

      12 maja 2016, 15:53

      Nie, nic mi się po nich nie działo. Dzisiaj mnie troszkę ponastawiali na rehabilitacji - kolejny krok do przodu. Dziękuję, pa