Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1432
Komentarzy: 14
Założony: 28 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 11 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sunsetinjune

kobieta, 26 lat, Popcorn City

167 cm, 86.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Witam w to ponure poniedziałkowe południe! 
Mój weekend był totalnie niesprzyjający pod względem trzymania diety i uprawiania sportu. W sobotę przyjęcie rodzinne na które byłam zaproszona, w niedzielę takie, które organizowaliśmy my sami. Przez całe te dwa dni od rana do nocy nie miałam w ogóle czasu dla siebie. Jedyny wysiłek fizyczny prócz noszenia krzeseł, nakrywania stołów, noszenia posiłków, późniejszego sprzątania, to były dla mnie przysiady i plank z wyzwania :) Tego postanowiłam nie odpuścić, mimo bardzo późnej pory robienia tych ćwiczeń. 

Na pierwszym spotkaniu nie zjadłam żadnych słodyczy, natomiast na naszej uroczystości skusiłam się na jedną szklankę lodowatej pepsi, cukierka lindor, oraz na paseczki czterech ciast zrobionych przez moich najbliższych, które w całości mogłyby utworzyć jeden normalny kwadratowy kawałek :)  (ciasto zjedzone już po imprezie) No tego to naprawdę nie mogę żałować :D

Jedzenia oczywiście jak zawsze zostało mnóstwo, tak to już u nas jest, że zawsze się zrobi o wiele za dużo i jest nie do przejedzenia, więc każdy gość dostał pudełko ze smakołykami :) W tym wirze "kelnerowania" nie zjadłam drugiego dania i bardzo się z tego cieszę, tak samo nie wzięłam sobie lodów, nawet mojego ulubionego sorbetu mango. Najgorzej ta cola, bo to od zawsze był mój nałóg, ale nie, nie zamierzam do niej wracać. 

Dziś już postaram się dołożyć coś do aktywności fizycznej, dzień zaczęłam od ananasowo-szpinakowego koktaju, idę zjeść kolejny posiłek. No i biorę się do nauki, bo przede mną jeszcze sześć egzaminów. 

Do moich wczasów zostało 90 dni! :)

8 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Cześć! Wracam tutaj po ponad roku, z o wiele większą świadomością. Która właściwie oświeciła mnie dopiero niedawno. W ciągu tego roku nie stosowałam żadnych diet, raz jadłam mniej, w bardziej stresujących sytuacjach o wiele więcej. Tak czy inaczej obudziłam się pod koniec maja z wagą 91kg.

Dziś już wiem, że nie tylko chcę schudnąć, ale także zmienić całą swoją sylwetkę, swój tryb życia oraz intensywniej podążać za marzeniami i spełnianiem siebie. 
Dziś ważę 86,8kg. 
Zaczęłam chodzić na siłownię, każdy wolny wieczór staram się spędzić na rowerze lub rolkach, poćwiczyć troszkę w domu. 
Dieta? Nie jem tego od czego wiem, że bym przytyła. Nie liczę kcal, jak na razie. 
Od 7 dni codziennie przed snem staram się nie zapominać o balsamowaniu ciała. 

Tak, bo to 7 ze 100 dni, które dzielą mnie od wytęsknionych zagranicznych wakacji, na których chcę wyglądać jak najlepiej :)
Mam nadzieję, że będzie to dostatecznie silną motywacją i nie poddam się w swojej walce o piękniejszą sylwetkę i zdrowsze ciało. 

Dodatkowo niedawno byłam u fryzjerki, która ścięła i pocieniowała mi włosy. Modlę się żeby odrosły do września :D Miałam do pupy, a teraz te najkrócej pocieniowane są ledwo za ramiona! Mam zdjęcie porównujące na telefonie, może wstawię przy następnym poście :) Bo chcę tu zostać, vitalia ma w sobie to coś, fajnie, że wszyscy dążą tu do tego samego :) Także to była pierwsza z tych moim małych zmian.

Zrobiłam sobie zdjęcia przed odchudzaniem, które naprawdę nie napawają mnie dumą, ale mam nadzieję, że gdy zrobię kolejne za 3 miesiące, będę bardzo szczęśliwa ze swojego postępu. Tym razem to już musi się udać! 

2 maja 2017 , Komentarze (8)

Dlaczego moja motywacja nie potrafi przezwyciężyć wstydu? Dlaczego ludzie przy tuszy wstydzą się ubrać krótkie spodenki, krótszą spódnicę, kostium kąpielowy? Ja się wstydzę. Przecież nie zrobię nikomu krzywdy swoim wyglądem, a mimo to pierwszą moją myślą gdy mam ochotę wybrać się na basen, jest to, że wszyscy będą na mnie patrzyli jak na wieloryba. Mimo, że chcę uprawiać sport, a nie zajadać się pizzą, prawda? 
Tak, mam ochotę wybrać się na basen. I powtarzam sobie, zrobisz to gdy troszkę schudniesz, wyglądasz jak szynka w tym kostiumie :) I z jednej strony wiem, że to myślenie jest złe, wiem, że przecież to cegiełka do walki o szczuplejszą figurę, a mimo to mój umysł stawia przede mną znak ze stanowczym NIE. 
Tak się właśnie zastanawiałam, zbliża się lato, ludzie zaczną ubierać się w zwiewne spódniczki, krótkie spodenki, a ja? Ja nie będę chciała wychodzić z domu. A przecież chciałabym pojeździć na rolkach, na rowerze, pojechać nad wodę, ale przeszkodą jest krytyka, której się obawiam. 
Mi także podobają się wysportowane smukłe ciała, jednak nie jest to argument aby mierzyć spojrzeniem osoby mające więcej tu i tam. Każdy człowiek to osobna historia i moim zdaniem nikogo nie można oceniać z góry, to świadczy o braku kultury. Wielokrotnie spotkałam się niestety z obgadywaniem osób przy tuszy, wytykaniem ich palcami i wyśmiewaniem. Właśnie te wspomnienia najbardziej mnie stopują. Poza tym, wystarczy przez chwilę przejrzeć internet, mnóstwo hejterów, człowiek człowiekowi wilkiem. Gwiazdy na wakacjach, odrobina celulitu i od razu ktoś jest gruby, nieatrakcyjny. Co z tego, że jest mądry, wykształcony, utalentowany czy chociażby o dobrym sercu? Nie znoszę oceniania według wyglądu. Moim zdaniem to co aktualnie się dzieje, jest okropne. Ludzie boją się być inni, w obawie przed krytyką, często wstrzymują się zamiast coś napisać, rezygnują ze wstawienia swojego zdjęcia, chowają się i nie żyją pełnią życia.
Wiecie co? Pójdę na ten basen.