Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozmyslania na temat pierwszej trzydzistki...


                                                                    Cześć!
Powiem Wam, że od wczoraj mam lekkiego doła. Czekając na szkolenie, poszłam do koleżanki, która miała jeszcze zajęcia z dzieciakami. Rozłożyłam się na dywanie z laptopem, zdjęłam kapcie i ona wtedy powiedziała: "Ania, ale Ty masz haluksy. Byłaś z tym u ortopedy?" A mi szczęka opadła. Wiem, co to są haluksy, ale nigdy nie pomyślałabym, że ja je mogę mieć, nigdy nie zwracałam na to uwagi, baa - przez głowę mi to nie przeszło. Rzeczywiście są, widzę to dziadostwo, szczególnie na lewej nodze. Cóż, trzeba się będzie w najbliższym czasie wybrać do ortopedy, niech sprawdzi, wypowie się, co myśli. Będę spokojniejsza...

Po tej rozmowie z koleżanką złapałam doła.
W sobotę kończę 31 lat, a już mam problemy ze zdrowiem:
- najbardziej poważną dolegliwością, która mnie dopadła, to powracająca co półtora roku nadczynność tarczycy,
- borykam się kontuzją - naciągnięciem mięśnia pośladka, dlatego zazdroszczę Wam tego, że możecie ćwiczyć, biegać, jeździć na rowerze, ja mogę chodzić z kijami bez bólu. Na chwilę obecną nic mnie nie boli, powoli zaczynam ćwiczyć codziennie, rozciągać się, od wiosny mam nadzieję, że wejdę na rower i przejadę choćby 3 km,
- teraz haluksy,
- i lekka nadwaga, moje marzenie to 62-63 kg.

Starzeję się(szloch) Jak tu wytrzymać do emerytury?
Za punkt honoru postawiłam sobie, że chociaż z wagą zrobię względny porządek i będzie 65 kg.
Z tarczycą raczej nie wygram...
    Człowiek jest kowalem swojego losu, może poukładać wszystko albo prawie wszystko, jeśli tylko bardzo chce. Zrzucenie kilku kilogramów stało się w tym momencie dla mnie nie jakimś tam widzi-misie, ale sposobem, aby jak najdłużej w życiu trwać w dobrym zdrowiu i przyzwoitej kondycji, abym nie płakała na stare lata, że nic ze sobą nie robiłam, nie zadbałam o siebie.

Moje menu:
- 1ś: 2 kawałki chleba żytniego z szynką, resztą pasty rybno-twarogowej + papryka + 2 liście sałaty +rzeżucha, herbatka pu erh,

-2ś: jogurt 7 zbóż bakomy + kromka chlebka (pyszna kromeczka z wielką ilością ziarenek, które bardzo lubię) + banan + 1 krakers,

-o: gotowana marchewka + kotlet z piersi kurczaka,

-p: kawałek strucli makowej (MAŁY KAWAŁEK) własnoręcznie zrobionej + kawa + kiwi,

- k: nie mam ochoty.

REASUMUJĄC:

- woda - niecały litr (wiem, że mało),

- słodycze- wpier*** - kawałek strucli,

- ruch: spacer po centrum handlowym (wg komórki 4886 kroków:  3,4 km) + ćw. rozciągające.

  • annna1978

    annna1978

    5 lutego 2015, 21:35

    każdy ma jakies problemy, ja np mam tradzik choć nigdy nie mialam:) nosek do góry!

  • motyl86

    motyl86

    5 lutego 2015, 21:08

    Patrz przed siebie,dbaj o siebie a wszystko będzie ciut łatwiejsze. Nie martw się.........!

  • JedenastyMarca93

    JedenastyMarca93

    5 lutego 2015, 19:59

    Wydaje mi sie ze tez to mam, ale jakos sie tym wielce nie przejmuje

  • katy-waity

    katy-waity

    5 lutego 2015, 19:57

    daj spokoj, ludzie naprawde ciezko choruja, raki, udary, wypadki,(z utrata rąk, nog) paralize.

    • SuperAnia

      SuperAnia

      5 lutego 2015, 20:05

      Masz rację, ludzie mają o wiele gorzej...

  • Wiosna122

    Wiosna122

    5 lutego 2015, 19:54

    ja zawsze pocieszam się, że nie mam najgorzej..., trzeba sie cieszyc tym co mamy ;(