Na pewno brakuje mi magnezu, bo drętwieją mi ręce przy dłuższej jeździe na rowerze, albo kiedy bez odpoczynku np trzymam kije do nordic. Mam gdzieś w apteczne magnez z wiosny i miałam go wyciągnąć, ale zapomniałam, jak to ja. Już biorę, póki pamiętam. :)
Dzisiejsze ważenie wypadło nie najgorzej. Waga spadła z wyżyn przedwczorajszych, do chyba normalnego poziomu. Wprawdzie zmniejszyła się tylko parę deko od poprzedniego ważenia, ale za to sporo ubyło mi w obwodach. Wniosek z tego taki. Wynieść wagę do sąsiada i tak jak pisałyście, zaprzyjaźnić się z centymetrem, no i robić swoje. Systematycznie i pomalutku do celu. :)
Dobrze, że dzisiaj piątek. Cały weekend mam zaplanowany bardzo aktywnie. Będzie rower, kajak, pływanie. O grillu nie wspominam, bo będę się starała bardziej wąchać, niż jeść.
Bardzo dobrego weekendu Wam życzę. :)
teologg
29 sierpnia 2015, 06:46najważniejsze że centymetry spadają :-) miłego wypoczynku
Stuffcyk
28 sierpnia 2015, 17:21Ja zaczynam uważać że waga to zło i chyba zacznę jak większość osób po prostu się mierzyć. Waga w ciągu dnia waha się nawet do 2 kg więc chyba nie jest dobrą metodą na częste ważenie siebie. Widzę dużo optymizmu i oby tak dalej. Trzymam kciuki :)
_Pola_
28 sierpnia 2015, 09:50Zamiast specyfików z apteki i sztucznego magnezu polecam naturalny, wystarczy 30g pestek dyni dziennie. Pokrywasz tym 100% dziennego zapotrzebowania :)
Martynka2608
28 sierpnia 2015, 08:20Również życzę miłego weekendu :)