Zrobilismy dziś z mężem pierwsze podejście do pieczenia świątecznych ciasteczek. Zaczęliśmy od owsianych, które piekłam pierwszy raz w życiu. Wyszły twarde jak kamień! :) Ale już zjedliśmy po kilka - na spróbowanie :) Mało zębów nie połamaliśmy, mimo to małżonek uśmiechał się promiennie - pewnie na wspomnienie tego, co zdążył zrobić, kiedy miałam ręce umorusane lepką owsianą papką ;) Ciąg dalszy pieczenia wieczorem :)
ParaTi
10 grudnia 2011, 19:28najwazniejszy jest smak:)
WielkaPanda
10 grudnia 2011, 15:15A może te ciasteczka po jakimś czasie skruszeją? Cóż. Zawsze można moczyć w mleczku czy herbatce i takie podjadać. Na pewno są pyszne w smaku!