Co sądzicie o urządzaniu głośnych domówek w mieszkaniu w bloku?
Ja akurat taką przeżyłam będąc w roli sąsiada.
Szczerze mówiąc słuchając od 21 do 3 w nocy darcia twarzoczaszek tuzina studenciaków (wnioskuję, ze studenci, bo październik się zaczął, także tego...uczyć się trzeba i tak dalej...) : waka waka jeje, ona tańczy dla mnie o o o (z akcentem na O!) its my life, nannaa,
tupania (tańce przytupańce) jak jacyś ludzie pierwotni w kieckach z trawy na polanie w lesie, myślałam,ze sufit mi na głowę spadnie,
polewania (polej, nu wacław dawaj!), stukania obcasów, wycia na balkonie,jeżdżenia windą, trzaskania drzwiami...i beznadziejnego, na prawdę psychopatycznego techno (didzeja mieli do d..)
byłam w stanie takiej wściekłości,ze w piżamie chciałam iść i pobić własnymi rękami tych ludzi, chociaż przemocy nie lubię i nie używam.
Wytrzymałam, walnęłam sobie 2 lampki wina, zasnęłam nad ranem, odespałam...nie wszyscy mieli to szczęście, bo niektórzy rano wstawali do pracy o 5.00. Cóż mogą wiedzieć o tym studenci...przynajmniej ci, którzy imprezowali z taką siłą i natarczywością, z okrzykami bojowymi włącznie.
Ja się pytam, gdzie jakiś szacunek do innych? Imprezy na tym poziomie decybeli robi się na mieście, nie w bloku.
Ciekawa jestem co na to rodziny z małymi dziećmi, które też tutaj sąsiadują.Ja wszystko rozumiem, ale takiego zachowania nie pojmuję...
Mimo, ze już gotowa byłam alarmować służby specjalne o tym co się dzieje nade mną, to jednak się wahałam, dzwonić, czy nie dzwonić... Stwierdziłam,ze jak mi tak będą umilać jedyne wieczory, noce w które ja chce się wyspać,to będę zmuszona informować odpowiednie służby. Niech sobie studenci imprezują w akademikach i na mieście. Ja tez byłam studentka, ale są granice jakieś, niee?
Dieta idzie mi tak sobie...zjadam te zapasy jedzenia, które przygotowałam w piątek. Dziś: 2 łyżki płatków owsianych, 3 łyżki otrębów, 2 łyżki jogurtu naturalnego, ćwierć jabłka, 2 ciasteczka owsiane domowej roboty (bez cukru), kawa
II śniadanie: 3 ciasteczka owsiane, 3 kulki z kaszy jaglanej i wiórków kokosowych
obiad: szklanka kaszy gryczanej z warzywami
podwieczorek: mała papryka faszerowana serem chudym
kolacja: frytki pieczone z selera, zupa pomidorowa
Czuje się przejedzona, chyba za sprawą tych ciasteczek i kaszy gryczanej. Ciasteczka zawierają otręby pszenne,zjadam przez to dużo błonnika, może za dużo i przez to czuje się taka wypchana. Piję dość dużo herbaty zielonej do tego.
Plan na jutro:
owsianka, kawa
2 kulki z kaszy jaglanej, pół jabłka
naleśnik ze szpinakiem, papryka faszerowana serem chudym
podwieczorek i kolację zamierzam zjeść na mieście, być może,ze wypije piwo,bo akurat idę z koleżankami. Wtedy nic jeść nie będę.
Ruchu nie miałam praktycznie żadnego, nie miałam siły po 10 godzinach pracy. Jutro może już w końcu zrobię. Potrzebuję motywacji.
XXXXXXXXXXXXXXXx
szararenata
8 października 2013, 08:52byłam wyrozumiała, co godzinę wmawiałam sobie,ze może zaraz skończą, ale nieee.... skończyło się o 3, niedobitki wyszły z imprezy drąc ryja jak stare prześcieradło ok 4.00. Następnym razem nie będę wyrozumiała, daję czas do północy, potem dzwonię i uprzejmie donoszę :) wystarczyło, ze słyszę wszystko, łącznie z odgłosami rzygania w łazience, z taka dokładnością jakbym tam była z nimi i współrzygała obok. Swoja drogą dołączyć jednak nie chciałam, bo nie dla mnie taka bohema dla ubogich, ze tak się wyrażę :)
slim19
7 października 2013, 21:41ja to bym nie wytrzymała :D miałas jeszcze jedno wyjście mogłaś dołączyć ;-)
marsi123
7 października 2013, 21:16ja też zawsze się czaję z dzwonieniem. raz poszłam i uprzejmie poprosiłzm o ściszenie muzy-podziałało!
msdakan
7 października 2013, 21:12my kiedyś dostaliśmy mandat za "głośna imprezę" ale była 22 :10 :D i właśnie zbieraliśmy się do wyjścia gdybyśmy 2 min wcześniej wyszli - mandatu byśmy nie dostali:D Jak widać nie każdy jest tak wyrozumiały jak Ty :)