Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jak koń pod górę


Weekend pod znakiem wina, sporej ilości... nie żarłam słodkości, ani nic tuczącego w niedzielę, zadowoliłam się mandarynkami do wina. Wczoraj źle nie było, dieta ok. 1400 kcl, dużo białka, wieczorem skalpel i podskoki. Dziś o zgrozo już zjadłam 1100 kcl pod postacią owsianki z bananem rano, 4 kromek pysznego chlebka z samych ziarenek, 2 serków wiejskich z kiełkami, tuńczykiem i pomidorami.
Co mnie podkusiło??? nie wiem.Byłam głodna, na szczęście to nie ciasto i nie czekolada.
Miałam rano biegać, ale kiepsko się czuje, @ w natarciu,
wieczorem tradycyjnie zrobię skalpel i podskoki. Chciałam zrobić jakiś mini sernik z sera chudego bez tłuszczu i cukru, ale nie wiem... jak zrobię to istnieje możliwość,ze zechce go zjeść od razu. 
Ogółem znowu złapałam lekkiego doła, ze jestem gruba,ze brzuch nie taki, ze te uda moje takie nabite i te wstrętne boki. Ale nie poddam się, będę robiła ten skalpel,czy wierze w jego moc, czy nie, będę trzymała się diety do 1500 kcl, będę unikała słodkości i niezdrowych rzeczy. W nadziei,ze z końcem grudnia będzie już jakiś efekt.
Obecnie jestem w domu, trochę się pochorowałam, jutro będę już w pracy.

Życie znowu mi się komplikuje i już widzę, ze coś się czai w ciemności, świeci swoimi wyłupiastymi gałami, obserwuje mnie, żeby mnie złapać w swoje zębiska i podręczyć, w sensie pokomplikować. W najlepszym razie będę musiała  przed tym uciekać i trochę się zmęczę, ale ucieknę. Zobaczymy.

XXXXXXX
  • Babcia.Weatherwax

    Babcia.Weatherwax

    22 października 2013, 18:55

    Biegaj, skacz, wcinaj co dobre i do głowy nie bierz tego, co się tam może czaić. Zobaczy to-to, że masz to w nosie i odpuści ;)

  • olasek86

    olasek86

    22 października 2013, 13:47

    oj na pewno nie jest tak źle jak się opisujesz :-) Zdrowa dieta ruch i dużo wody niegazowanej niskosodowej napewno pomoże. już niedługo zobaczysz w lustrze śliczną laseczkę :-) A życie często się komplikuje, coś o tym wiem. powodzenia.