tak mniej więcej wyglądał mój dzisiejszy trening karate - muszę przyznać, że było ok, pompek w sumie setka, brzuszków nie zliczę ;) Poza tym półgodzinna rozgrzewka, czyli bieganie - myślałam,że będzie gorzej, ale mogłam nawet biec szybciej i dłużej :))) Spaliłam chyba te słodycze, co mąż przyniósł i niestety zjadłam... Muszę się bardziej pilnować, bo to nie jset dobry kierunek, nawet przy tak częstych ćwiczeniach mogę nie dać rady utrzymać wagi.
No cóż, są wzloty i upadki.
pozdrawiam wszystkie ćwiczące i te, które dziś zjadły słodycze ;)
MeryP
18 marca 2009, 21:09już z Ciebie,zaraz znikniesz nam z tej stronki:)