no tak, nie było mnie tu jakiś czas, niestety zaliczyłam dołek - słodycze, jedzenie po 18... trwało to 2-3 dni, do tego zmiany nastroju, inne problemy... Pozbierałam się jednak szybko, co świadczy o dużej pozytywnej zmianie, kiedyś takie "ciągi" trwały znacznie dłużej... Jest naprawdę lepiej.
Poza tym wreszcie dostałam okres i ta wyższa waga, ok. 1,5 więcej niż na pasku, już mnie tak nie przeraża, może wreszcie spadnie, oby. Faktem jest, ze muszę się wystrzegać słodyczy, ale teraz jest tyle okazji w rodzinie... A tak naprawdę wcale mnie od nich nie ciągnie, po prostu czasem wypada zjeść.
Co do ćwiczeń- dalej kontynuuje a6w, zp oślizgiem, ale za parę dni już kończę i wkleje wreszcie fotki.
Chodzę na karate i aerobic i daje z siebie wszytstko, jestem coraz mocniejsza. Moja superkondycja dał znać o sobie podczas ostatniego pobytu w górach - zadnej zadyszki, zakwasów itp., moze zgrzałam sie tylko nieco... A przeciez to pierwszy wypad w góry w tym roku, wcale tak czesto po nich nie chodzę, więc naprawde widać te kondycje, cieszę się bardzo :)
Wczoraj w ramach rozgrzewki na krate było bieganie- było nieźle, tylko tak - nogi mocne, same biegły, ale z oddechem problem... Dała rade jednak. Przynajmniej teraz biegam raz na tydzień, mam towarzystwo, nie jestem sama, bo sama boje się biegać...
Ok, teraz kawka, wyprawienie rodzinki do pracy i szkoły.
Pa.
czika44
26 marca 2009, 11:33Podziwiam Cię za tą wytrwałość...a grzeszki, to w porównaniu z tym co osiagnełaś i dalej będziesz osiagała, są nie grzeszkami lecz małymi nagrodami..:))Pozdrawiam serdeczni i miłego dzioneczka życzę..:))