Kochane i dzionek nam się skończył. Jestem z siebie bardzo dumna. Za mną 7 dzień walki z boczkiem. Cytując iwocitę: Palimy dziada. Teraz się napewno nie poddam. Liczę, że jutro wkońcu zobaczę 5 z przodu. Mam nadzieje, że jak Paweł wróci to zauważy różnice w moim wyglądzie. Jak wyjeżdzał ważyłam prawie 64 kg. Teraz czuję się lżejsza. Jutro mam zamiar pojeździć trochę rowerkiem. To dodatkowo wspomoże spalanie zbędnych kilogramów, a po drugie koncycje poprawię.
Juz nawet mi mój głodek nie przeszkadza . Po 18 skończyłam konsumpcje więc jeestem z siebie dumna, że dotrwałam do końca.
Trzymajcie się i chudnijcie. Buziaki. Do jutra.