Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga "letko" ruszyła ;-)


Dzisiaj na wadze mały postęp - 68,3. 
A więc trochę ruszyło, mimo, że wczoraj skusiłam się na 3 - TRZY ciasteczka (jedno z czekoladą i dwa owsiane)... Normalnie zjadłabym więcej, ale się powstrzymałam.
A zjadłam, bo czułam się słabo i stwierdziłam, że może mi cukru brakuje? ;-)

W każdym razie 3 ciasteczka, po 1,5 tygodnia bez słodkiego (poza słodzoną kawą, ale w znacznie ograniczonych ilościach) to chyba nie taki wielki grzech? 
Wagi jeszcze nie zapisuję. Niech się najpierw unormuje, żeby zaraz się nie okazało, że to tylko dzień dobroci dla mnie od mojej wagi, a jutro wszystko wróci do normy, czyli znów dobije do 69. 

Nie napisałam jeszcze w pamiętniku, ale w niedzielę udało mi się wyjść na basen :)
Po kilkuletniej przerwie udało mi się przepłynąć 40 długości :) Co 10 długości robiłam dwie minuty przerwy i ruszałam dalej. Nie pływam szybko, więc zajęło mi to jakieś
45 - 50 minut łącznie z przerwami, a potem poszłam na 10 minut się pobąbelkować
i wróciłam do domu.
O dziwo - chyba po raz pierwszy zrelaksowałam się tak, że nie myślałam non stop o moim dziecku, to tym czy dają sobie z mężem radę i jak spędzają czas ;-) 
Dzisiaj też mam w planach wyjście, ale już znacznie później, bo między 20-21.
Oby mi się to udało, bo w ciągu tygodnia nie mam szans na wcześniejszej wyjścia,
a chciałabym chodzić na razie 2 razy w tygodniu, później może zwiększyć częstotliwość do 3. 

Próbuję się trochę zdrowiej odżywiać, ale myślę, że musiałabym bardziej do tego przysiąść. Usiąść, zrobić listę rzeczy, które jeść powinnam. I listę rzeczy, które powinnam wyrzucić ze swojego jadłospisu. A później zrobić zakupy i się tego trzymać. Był już okres, kiedy po prostu notowałam wszystko co jadłam i spisywałam kaloryczność, żeby nie przekroczyć konkretnej ilości. Z jednej strony fajna sprawa, bo wiedziałam ile jeszcze mogę zjeść no i mogłam sobie wprowadzić również rzeczy, które bardzo lubię, jeśli mi tylko zostało miejsca na kalorie w menu. Ale z drugiej strony są dania, w których takie obliczanie jest dość czasochłonne, a nie zawsze mam czas na takie "bawienie się" przy 10-miesięczniaku.

Byle do przodu :)