Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
63/120 - waga ruszyła... tyle, że nie w tym
kierunku


Do wesela siostry pozostały niecałe 2 miesiące. A moja waga przekroczyła 70 kg - i to nie powód do dumy, bo wcześniej było 6 na początku. 

Powiem Wam, że jak zwykle lubiłam lato, tak teraz go nie znoszę. Jestem upocona jak za przeproszeniem świnia i tak też wyglądam. Na dworze duchota a mi wstyd założyć krótkie spodenki, bo przecież jak to tak wyskoczyć z grubymi nogami z cellu na widok publiczny?
Widzę siebie, widzę to jak wyglądam... siadam na dywanie, żeby pobawić się z dzieckiem i jest super, dopóki kątem oka nie zobaczę swojego odbicia w szafce czy piekarniku. Koszmar, koszmar, koszmar. Wielkie zwały tłuszczu, nalana buzia, 70 kg wieprza. 
Mąż próbuje całować, a ja odpycham, bo przecież jak on może chcieć całować takie monstrum? 
Nie będę pisała o kolejnych planach rozpoczynania diety - bo po co? Ile ich już było w tym roku? Przynajmniej kilkanaście. 
Na początku maja znów sobie obiecywałam, że się wezmę za siebie, bo widziałam się z przyjaciółką i na przełomie czerwca/lipca znów się umówiłyśmy. Chciałam ją zaskoczyć. Zaskoczę - tylko przytyciem a nie schudnięciem.

Wstyd mi gdziekolwiek wychodzić. 

Czasami czuję się lepiej i zapominam. A później dostanę jak ogłuchem w łeb, kiedy zobaczę się w odbiciu witryny sklepowej, okna samochodowego albo siostra mnie nagra przy wygłupach z synkiem. 

Nie jest źle. Jest tragicznie. 

  • reghina

    reghina

    28 czerwca 2017, 14:06

    Nie załamuj się tylko weź się do roboty! Wyczyść miskę, weź za ćwiczenia i za 2 miesiące będzie zdecydowanie lepiej!!!

  • cyganeczka01

    cyganeczka01

    23 czerwca 2017, 17:14

    Trzeba powtarzać sobie ,że jesteś piękna.Na pewno jesteś dla swojego męża skoro chce cie przytulać i całować.Kiedys tez wstydziłam sie rozebrac przy mezu ,tylko wtedy gdy bylo ciemno najlepiej pod koldrą.Teraz zmienilam zdanie ,bo skoro on jest ze mna ,chce bliskosci ze mna ,widze ze mimo moic kiloramów nadal mu sie podobam.Dlatego nie odtrącaj męża,dla niego liczysz sie ty nie twoje kg.Ja też mnóstwo razy się odchudzalam.Odchudzałam sie potem obżerałam ile wejdzie.I bylam juz tak tym zmeczona,Powiedzialam dośc teraz jem duzo ,zdrowo i chudnę. . Czasem mam napady takieo obzarstwa.ale obiecalam ze jak cos takiego sie zdarzy musze wszystkim powiedziec,a nie ukrywac to jak zawsze.Strac przed tym wstydem przed rodziną mnie jak narzie powtrzymuje.Nie patrz na to ,ze wesele, wakację, żeby schudnąć i nie tyć .Trzeba sie zmienic raz na zawsze, a nie tylko na wesele czy wakacje.Zycze ci powodzenia.głowa do Góry i pamiętaj ,ze jestes silną,mądrą i piekną osobą.i nie odtrącaj juz teo meza ,bo tylko zaszkodzisz swojemu związkowi:)

  • fuksja1218

    fuksja1218

    23 czerwca 2017, 13:55

    Nie martw się nie jesteś sama. Jak przeczytałam Twój wpis to pomyślałam o sobie bo mam tak samo z tym odbiciem wtedy zawsze myślę że jestem poprostu beznadziejna.