I znów wróciłam w łaski odchudzania...po przerwaniu ostatniej diety...Musiałam poukładać pewne sprawy związane z dłuższym pobytem w domowych pieleszach...Do tej pory aktywnie pracowałam a tu nagle cały dom na mojej głowie + syneczkowie i ciągle narzekający mąż...praca zawodowa to pikuś w porównaniu co każda kobieta ma na co dzień... Ale kocham swoich chłopaków...Nowa dieta jest trochę lepsza od poprzedniej...no i wykupiłam sobie malutkie ćwiczenia ,są spoko motywują mnie bo lubię ćwiczyć...muszę przynajmniej zrzucić to co przytyłam w domu [6kg.]Znów niezła ze mnie świnka...ale na razie jest spoko... nie będę się nakręcała bo znów za szybko się rozwinę i będzie fiasko...
kasaig
15 marca 2011, 22:52Ja też wczoraj wylazłam z dołka,ale nie chwalę się na razie publicznie;-)