Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
(pozytywnego?) wkurzenia ciąg dalszy


Pozytywnego dla mojej motywacji, ale nieprzyjemnego co do zasady. Chodzi oczywiście o mojego znajomego. Dzisiaj kontynuował swoje wynaturzone wynurzenia, na dodatek zirytował mnie pod względem zawodowym, bo powiedział, że nie przyjdzie ma moją prezentację, bo się nie przygotował, i że w ogóle on nic nie wiedział o spotkaniu i to wszystko moja wina bo nie ustawiłam spotkania na Outlooku (a powtarzałam mu o tym od paru dni, nawet wczoraj). Plus skomentował, że się wystroiłam, co to za biała bluzka, kolczyki, bla bla. Ale nie mogę mu powiedzieć nic do słuchu ostrzejszego, bo jestem tylko praktykantką, na dodatek mam te praktyki, bo to on mnie polecił. 

Ech, nie wiem co się z nim dzieje. Tzn. zawsze był specyficzny, ale teraz już dostaje na głowę. No i ten jego styl życia: uznał, że musi się odchudzić, więc przestał jeść - w ogóle. No chyba, że coś jadł, to były to same słodycze. Teraz już zaczął jeść, ale jest to najczęściej coś od chińczyka albo coś podobnie bezsensownego. Na dodatek pali jak smok, mimo że ostatnio zrobił mu się okropny kaszel. Ja też popalam, ale już od jakiegoś czasu coraz mniej (tak raz- 2 razy w tyg) bo zaczęłam sobie wyobrażać jakie to niedobre dla mnie.Co do ćwiczeń, to codziennie mówi, że zacznie biegać rano, ale od paru dni nie potrafi się zebrać, więc uznał, że jak się nie zbierze jutro to daje sobie spokój. Więc jak tak na niego patrzę, złośliwego i z tym bebzolem (na dodatek drga mu warga bo pewnie brakuje mu magnezu), to dostaję tej motywacji o której pisałam wczoraj. To może być trochę głupie, że motywuję się bądź co bądź cudzym nieszczęściem, no ale próbowałam go przekonać, żeby coś ze sobą zrobił, a on coraz gorzej. 

W każdym razie, podsumowanie dnia:

muesli z jog. sojowym, bananem i 2 morelami, kawa z mlekiem 0%
brzoskwinia
sałatka z tuńczykiem (inna niż wczoraj, tamta była ze sklepu z ziemniaczkami i jajkiem a ta home made) i bułeczka razowa 
2 wafle ryżowe z musem jabłkowym, mleko czeko
12 kawałków sushi maki, surówka paprykowa
jabłko

kcal: ~1550

50 min na rowerze

będzie zaraz Mel B trening na całe ciało

  • LittleWhite

    LittleWhite

    2 lipca 2014, 20:54

    Pobiłaś mnie dzisiaj :D Miałam 40min na rowerku stacjonarnym (25km/h), w sumie 500kcal

    • szmaragdowa.woda

      szmaragdowa.woda

      2 lipca 2014, 22:02

      Ha, ale ja na pewno jechałam wolniej, bo gdybym tak pędziła, to do pracy bym zajechała cała czerwona i zlana potem ;)