Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
życie nie do ogarnięcia


Pobyt w Polszy ciąg dalszy, teraz bardziej towarzyski :) oczywiście ćwiczeń i jakiegoś odchudzania niet, ale znów nie mam napadów objadania, a to już coś w moim wypadku. W poniedziałek z koleżankami strasznie zapiłyśmy, były i wino i piwo i szoty i Hiszpanie, wszystko w ilości za dużej. Wczoraj zatem Happy Meal na śniadanie (hamburger, ale bez frytek, z owocogurtem i colą zero za to), potem zupa pomidorowa, i obiad typu domowy (ziemniaki, kurczak i surówki). Dzisiaj rano owsianka Nesvita z jogurtem naturalnym, drożdżówka z kefirem, zupa pomidorowa, leczo z chlebem żytnim i trochę twarogu z dżemem. Ale chyba jeszcze coś zjem, bo mnie ssie. Wysiłek oprócz tańczenia, łażenia na zgonie po mieście i całowania z Hiszpanem żaden.

  • isssia

    isssia

    23 lipca 2014, 20:45

    na pewno całowanie z Hiszpanem pochłania mnóstwo kalorii;)