usprawiedliwionej faktem, ze po pracy codziennie ide na silke i jak wracam, to gotuje, a potem juz nie chce mi sie myslec o tym co jadlam i robilam, no bo ile mozna :) ogolnie to po mojej delirze w pt/sb juz mi przeszlo, jem ok, tyle ze w nd znow 2 piwa bo tinder date z jednym Angolem. Dzisiaj bedzie kolejne, z Polako-Niemcem, wiec tez ryzyko spore piwa jest. Opisze tylko wczoraj, reszte mam dla info wlasnego zapisane w dzienniczku papierowym ;)
Jedzenie:
musli, jog soj, banan;
ciasteczka Cereal, kawalek czeko;
ryz brazowy z tofu i pieczarkami, salata z papryka;
kawalek czeko, pumpernikiel z jajkiem i ogorkiem;
pumpernikiel z jajkiem i pieczarkami i pomidorem.
Hmm to czeko wyglada troche slabo, wiem. Stresuje mnie troche sytuacja w pracy, moi koledzy napieprzaja jakoes excele, a ja sie na tym nie znam i niby nie po to bylam zatrudniona, ale i tak czuje sie bezuzyteczna. Myslalam ze moge zajac sie administracyjnymi rzeczami, ale w tym tez mnie ubiegli. Chyba po prostu nie czuje tej pracy...
Ruszanie: 1h core stability, chodzenie tylko 30min (padal deszcz, grad, wialo, wolalam busa)
Grubaska.Aneta
22 października 2014, 20:24Kurcze nie bardzo by mi podeszło takie menu, wiele z tych rzeczy po prostu nie lubię:/
szmaragdowa.woda
23 października 2014, 08:11haha wiecej dla mnie ;) czego nie lubisz z tego? ja zazwyczaj np. nie jem pieczarek ani tofu, ale akurat mialam faze.
Grubaska.Aneta
23 października 2014, 11:09pumpernikiel, ryż z toffu i musli ble:)