Dziś byłam na zakupkach. Mam nowy staniczek push-up oczywiście, nową spódnicę, dłuuuugą, do kostek. Trochę zaczynam żałować, bo pewnie znowu się nią postarzę. Kupiłam też farbę do włosów, tutaj też mam wątpliwości.. Hmm, co jeszcze.. Walizkę! Śliczna, różowa, z solidnego materiału, z niej jestem zadowolona. Jeszcze kilka innych rzeczy, ale mniej istotnych. Dużo chodziłam po mieście i bolą mnie nogi. Cieszę się z tej aktywności, ale niestety zjadłam 2 gałki lodów, bułkę słodką i teraz trochę chipsów. Bardzo lubię chipsy.
Pocieszam się tym, że wczoraj też zjadłam nadprogramowo, ale przez prawie 2 godziny tańczyłam i ćwiczyłam, i dziś rano na wadze ok. Dziś wpadnie jeszcze koleżanka i wypijemy słodkie wino, mam nadzieję, że nie upiję się na tyle, żeby nie mieć sił ćwiczyć. Ogólnie jadłam całkiem ładnie, ale jednak popsułam. Jestem przed okresem i sobie pozwalam, poza tym waga idzie w dół i pewnie dlatego jestem taka łaskawa wobec siebie.
fadetoblack
3 czerwca 2013, 09:55Udane zakupy zawsze dobrze wpływają na humor :D A chipsy co jakiś czas też lubię, choć okropnie siadają na żołądku.
ewelka16
1 czerwca 2013, 09:47Też lubię chipsy, ale kiedyś czytałam, że zawierają taki składnik, który uzależnia, dlatego się po nie sięga. Może to głupie, ale nie jadłam ich z 90 dni, potem upadłam, a teraz znów od 2 dni nie jem, to świństwo i brzuch po tym wywala
MusicDiii
31 maja 2013, 23:32Mnie też ścigają te okropne chipsy buuu :D Oo, jaką spódnicę? Bo też planuję kupić taką długą miętową :)