Już dość użalania się nad sobą! Pora zabrać się do pracy. Na nowo uczę się kontrolować dietę i po woli włączam aktywność fizyczną do codziennych zajęć.
Idę dziś z koleżanką na łyżwy! Bardzo się cieszę, ale to dopiero mój drugi raz w życiu, po pierwszym baaardzo się zraziłam , a koleżanka jeździ bez problemu. Obawiam się, że tylko się namęczę i zepsuję nastrój, i znowu zacznę myśleć, że jestem do niczego. Mam wrażenie, że mi niektóre rzeczy przychodzą z większą trudnością niż innym.
Wiecie ile może mieć kalorii mała łyżka wazowa zupy buraczkowej? Takiej na śmietanie i rosole. Sama ugotowałam wczoraj i całkiem niezła, mam wielką ochotę sobie pochlipać.
Będę działać optymistycznie i starać się nauczyć jeździć na tych łyżwach, ale na nic się nie nastawiam, wiem, że może być różnie.
Idę dziś wieczorem do koleżanki i pewnie będą u niej słodkości jak zwykle.
I jednak nici z łyżew! Nawet się tego trochę spodziewałam, koleżance zawsze coś wypada.. Wieczorem ćwiczenia i jakoś odreaguję.
Zjadłam 2 maleńkie wafelki z kremem śmietankowym.. I teraz piję kawę z mlekiem i zjadłabym jeszcze coś słodkiego. @ mnie zniszczy.
Zjedzonych kalorii (16.20) - 1150, pewnie jeszcze coś zjem.