Wlazłam dziś rano na wagę. Tak kontrolnie i od niechcenia, bo jednak trza się było upewnić, czy coś w górę nie poszło. I co? I poszło, ale w dół Stałam i gapiłam się na równiutkie 60 kg między stopami, bo jakoś strasznie powoli to do mnie docierało. A zaznaczyć muszę, że jestem przed okresem i nie byłam jeszcze po dwójeczce, a tuż po sporych rozmiarów kawce Piękności! Czyli, że warto wpierniczać zupy i papki warzywne od rana do nocy, siedem dni w tygodniu
Polecam.
TajemniczaHistoria.
PS.1. Dzisiejsze menu baaardzo lichutkie, bo apetytu kompletnie brak. Walczę z przeziębieniem.
1) Jogobella truskawkowa + garść winogron,
2) rosół z makaronem + niedużo (miara profesjonalna - NIEDUŻO) mięsa z udka kurczakowego,
3) awokado + 0,75ml soku pomidorowego,
4) Paczka wafli ryżowo-żytnich z nasionami czija (niebo w gębie, a do bilansu +300 kcal),
5) 3 jaja na twardo + szczypta soli na każde.
PS.2. Zupiny dziś żadnej nie przyrządzę, jak planowałam. Przełożę to na jutro. Nie mam siły ani ochoty, chcę tylko wygrzewać dupsko pod kocem, czytać książkę i pić zieloną herbatę. Lepszego pomysłu na spędzenie niedzielnego popołudnia - brak.
Dziękuję za uwagę.
Noir_Madame
28 listopada 2018, 06:51WOOW GRATULACJE maże o takiej chwili.Brawo Ty.Tak trzymaj.
Pixy.
26 listopada 2018, 11:15Uwielbiam wafle ryżowe i nigdy na jednym się nie kończy - zawsze zjem z pół opakowania naraz :P
Noir_Madame
28 listopada 2018, 06:52Ostatnio okazało się ze zawierają bardzo szkodliwe substancje