Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Odkrycie podłoża weekendowego
podjadania-przeszłość


No i cóż wczoraj tarkowane owoce, soki.Dziś wprowadzam już zupę krem z brokułów.
Śniadanie: pomarańcz
Obiad:miska zupy krem plus nerkowce 1 łyżka stołowa
Kolacja: zupa krem,plaster arbuza
Jestem na samych sokach warzywkach, owocach a mimo wszystko dawno się tak fantastycznie nie czułam. Czuje ,że nie mam przekrwionych, suchych, łzawiących oczu. Na cerze nie ma nowych niedoskonałości a stare się zmniejszają. Poza tym skoncentrowana, lepiej śpię i czuję się wspaniale. Cóż detoksykacja mimowolna stała się dla mnie otworzeniem klapek z oczu. Śmieciowe jedzenie, śmieciowe życie. Tak to wyglądało do tej pory. W ciągu tygodnia dieta owszem choć w zasadzie życie od do posiłku- denerwujące... Pilnowanie czasu, czego, kalorii. W weekend odrabianko-bo przecież co mi zaszkodzą chipsy, batonik , piwko-w końcu robię to rzadko-o zgrozo wychodzi na to , że raz w tygodniu właśnie w weekend. 
Leżąc chora myślałam dlaczego niedziela jest dniem obżarstwa.Logicznie myśląc - moja mama nie gotowała w tygodniu obiadów-funkcjonowała od 6 do 23-zaczynała pracę o 9 a kończyła o 21 .Ranne godziny były na sprzątanie, wieczorne na pomoc w lekcjach, porozmawianie ze mną i siostrami. Oczywiście mój ojciec-śmierdzący leń w niczym jej nie pomagał -był zajęty przepijaniem tego co zarobił-ech zresztą chora relacja szkoda gadać.Więc w tygodniu na ciepło robiłam sobie owsiankę, poza tym jadłam "na sucho". Były próby ze strony mojej mamy zapisania mnie na szkolne obiady ale wiecie ,że pulpetowi w szkole niełatwo tym bardziej jeść przy wrednych dzieciakach. 
Więc reasumując niedziela była tym dniem kiedy był obiad i pamiętam , że najadałam się na zapas... Myślę, że to ma związek z moimi weekendowymi dniami odpustu-a to błąd już nie muszę sobie "wynagradzać" braku czegokolwiek bo odmieniło się moje życie na takie o jakim marzyłam. Nie chcę już zapełniać tego jedzeniem, chcę nauczyć się zdrowo żyć. Psychologia odchudzania jednak jest ważna bynajmniej u mnie. A wy kojarzycie fakty , które w Was wsiąknęły? A może któraś z Was poleci mi wartą przeczytania książkę dot. psychologi odchudzania? 
Poza tym wiosna wiosna!!!!Na wadze mniej 58,1-doskonale wiem, że spowodowane jest to chorobą i jestem na diecie przy której ciężko byłoby utyć. Czy jest ktoś na South beach? Słyszałam , że to sposób zmiany żywienia na całe życie. Jestem ciekawa czy ktoś przekształcił tak swoje żywienie. Myślę o przejściu na nią po diecie wyprowadzającej po "żołądkówce".
Inspiracje z serii być naturalnie piękną:
  • nelly.

    nelly.

    15 kwietnia 2013, 21:59

    to dobrze, że detoksykacja otworzyła Ci oczy, oby na dobre ! :) No i miałam dać znać jak wyniki.. już są w nowym wpisie.. :P :D

  • mrscharlottee

    mrscharlottee

    13 kwietnia 2013, 13:51

    rzeczywiście, po takim czasie jakoś przestawiłam się jeśli chodzi o nawyki, staram się jeść owoce, jem warzywa które wcześniej mi nie smakowały a dziś nie wyobrażam sobie ich nie jeść :) piękne zdjęcia :)