Z dieta tragedia!!
Listopad byl chyba jednym z najgorszych miesiecy:( wszystko sie pierniczylo no i z tego powodu dietka poszla sobie w sina dal. Rozne klopoty sprawily ze nic mi sie nie chcialo, teraz troche przeszlo bo ile mozna sie stresowac. Trzeba zyc dalej i byc zadowolonym tym co sie ma. Na wage od dawna nie staje( musialabym zobaczyc w pamietniku kiedy ostatnio sie wazylam) boje sie zobaczyc co pokaze. Od dzis postanawiam sobie poprawe, ale swieta za kilka dni wiec wiadomo jak bedzie. Od Nowego Roku napewno dam wszystko z siebie aby sie pilnowac, wiem ze jak zre te rozne dziadostwa to zle sie czuje, ale dalej je wcinam wiec bede sie pilnowac aby bylo zdrowo. Mezulek dal mi ostatnio do zrozumienia ze ma dosc mojego gadania o moim wygladzie.( nazekam i nazekam a szczegolnie na moj brzuch ) powiedzial ze dobrze wygladam i mam dac sobie spokuj. Wiem, wiem ze nie wygladam tragicznie, ale chcialabym trzymac sie bynajmniej tych 59 kg.