Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół


Poniedziałek...nienawidzę tu przychodzić...oby do piątku i 2 tygodnie słodkiego nicnierobienia....

Jak zwykle z moich planów wyszła wielka doopa : 

- jaśniepan oddaje auto do lakiernika w czwartek - odbiór prawdopodobnie we wtorek. I już wiadomo, że nie pojedziemy razem na urlop, bo ja nie będę kisić się w GW do wtorku skoro w piątek mamy wracać;

- jadę w sobotę autobusem (:<) z młodą (:<)

- chciałam, żeby młoda już została u dziadków i nie wracała dziś ale - wymyśliła sobie jakąś integrację z ludźmi z liceum i musi, koniecznie musi wrócić do GW (jasne...i tak nic z tego nie wyjdzie)

- jaśniepan dojedzie we wtorek (no może w poniedziałek),

- wracamy w piątek bo Lao Che na woodstocku (na który kompletnie nie chce mi się jechać, no moze tylko acid drinkers, bednarek niestety w czwartek i nie posłucham go)

- od 4 sierpnia młoda zaczyna kurs na prawo jazdy sooooo i tak tydzień będę kisnąć w tym cholernym mieście

Kolejny popierdzielony na maksa urlop - tylko wyjazd do rodziców (dobrze, że oni nad morzem) i siedzenie w domu. qrwicy można dostać.

Byłam na budowie - wstawiliśmy w końcu drzwi. Nie takie jak wybraliśmy tylko techniczne, metalowe - w końcu szkoda nowych drzwi skoro w środku jest jeszcze pełno roboty. Podobno koleś załatwił nam ziemie do podwyższenia terenu wokół domu. Fajnie by było jakby to wypaliło. W nowym domu posiedziałam na tarasie, uratowałam kilkanaście motyli, ponudziłam się. Trawa porosła do wysokości pasa, motyle wlatują do domu nie wiadomo skąd - normalnie atak motyli.

Mam znów problemy z kolanami. Jednak zmiana treningu  i ćwiczeń nie wyszła na dobre. Znów czuję sztywność i ból w kolanach. A po maszynach tego nie było. Widać, że wykroki, przysiady i wspinaczki mi nie służą. Dobrnę do końca - wyrobię te 12 treningów i jednak jak się nic nie zmieni, umówię się na spotkanie z trenerem. A szkoda, naprawdę szkoda bo trening naprawdę wyczerpujący i ostry, nie żadne tam pitolenie...

A i widziałam swoje autko...nosz qrde ja myślałam, że tam dramat jest a to się okazało tylko 3 ryski niewielkie : 1 na drzwiach i 2 na progu :D naprawdę nie było o co robić afery !!

Jadłospis na 21.07.2014 :

I - 5 łyzek musli z owocami i orzechami, kawa

II - banan + brzoskwinia

lunch - garść fasoli z bułką tartą + 1/2 pieczonej piersi z kurczaka

w domu - koktajl z kefiru i czarnej porzeczki + surówka

kolacja - jajko + surówka z pomidorów + plaster wędliny

Obejrzałam wczoraj SEC w Togliatti. Matko jaka nuuudaaa...Gollob beznadziejny - dopiero w ostatnim swoim biegu pokazał, co potrafi, Kenni Larsen też beznadzieja. Vacula nie lubię, Pavlica też, Pedersen w swoim stylu - na oskara. Miedziński nikogo w bandę nie wsadził. Pierwszy raz w historii mojego kibicowania trzymałam kciuki za zawodnika falubazu (loser)Życzyłam wygranej Patrykowi Dudkowi - całkiem sympatyczny chłopak. Pudło było - 3 miejsce ale mało brakowało a byłoby wyżej :DMoże nie powinnam kibicować...zawsze przegrywają ci, którym kibicuję ;)

Uciekam do pracy, szefowa jak zwykle z milionem problemów a ja...czuję dół jak tylko mijam bramę zakładu rano. Pora na zmiany chyba najwyższa.

  • Jogata

    Jogata

    21 lipca 2014, 16:51

    No to rzeczywiście pokręciło Ci się trochę z tym urlopem.....

  • Gacaz

    Gacaz

    21 lipca 2014, 12:37

    Ciesz się, że choć na chwilę pobędziesz nad morzem. Pozdrawiam.