Wprawdzie dzisiaj jest niedziela, ale chcę zacząć od piątku 13-tego. Dla mnie byl bardzo udany - w pracy tylko 10 pacjentów, a wieczorem wyjście z moim Ślubnym.
Już 2 tygodnie wcześniej kupiłam bilety do filharmonii na rewelację miesiąca - "znany pianista (choć nazwiska nie pamiętam) następca Horovitza (o tego to znam) pierwszy raz w Polsce. Mój Kochany już dawno marudził że chciałby iść na jakiś koncert (dlaczego dotychczas nie kupił biletów?!), pomyślałam ,że zrobię Mu prezent na Walentynki.
Tak więc kupiłam bilety i umówiłam opiekunkę do dzieci, kupiłam też sobie nowy ciuch, żeby się mnie nie wstydził. Nie muszę wam pisać jakie to było dla nas ekscytujące po 2 tygodniach oczekiwania. Hm... No i tutaj piątek 13-tego okazał sie pechowy, głównie dla pianisty, który się rozchorował i dlatego odwołano koncert (następny będzie 18 grudnia 2009!).
Widziałam roczarowanie Mężusia, ale skoro już poprosiliśmy opiekunkę... Niestety teatr i opera były zamknięte, pozostało kino. Kupiliśmy bilety na "Idealny chłopak dla mojej dziewczyny" i poszliśmy do Sowy na kawę (dla mnie ), czekoladę (dla Miłego) i jabłecznik z gałką lodów i sosem waniliowym (na spółkę).
Potem był film - komedia z "drugim dnem" jak ja to nazywam i okazało się że chyba jestem bardzo pruderyjna, bo niektóre sceny były dla mnie naprawdę krępujące. Ale ogólne wrażenie OK.
Troche się bałam że ten deser wyjdzie mi bokiem a tu niespodzianka w sobotę na wadze 600 gram mniej. Nie cieszyłam sie długo bo w niedziele już było jak wcześnie (pewnie dlatego,że zbliża się @). Ale nadal trzymam diete i zaczęłam ćwiczyć brzuszki.
toja33
7 marca 2009, 22:47a z tym filmem to się zgadzam, niektóre sceny mi nie pasowały, przecież to nasz rodowity film, takich scen w polskich filmach się nie widuje,a wcale nie uważam się za osobę pruderyjną(choć może jestem), pozdrawiam
Amira87
16 lutego 2009, 11:25fajnie ze milo spędziliście ten dzień. bardzo fajna fotka, ładna jesteś. zobaczysz uda ci się dojść do celu. pozdrawiam