Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy to chora nerka? Piwo, banan i bieganie! ;)


Dobry wieczór kochani :))

Moje milczenie spowodowane jest ... bólem nerki !  Mamo, jak mnie złapało !

Oto, jakie mam podejrzenia do do tego paskudnego i nagłego bólu:

1) przewiało mnie na mrozie (siarczystym jednak, a stało się to po zastosowaniu metody "marszobiegów". Minutka marszu, dwie minuty biegu- i tak przez 30 min. Zrobiłam prawie 3 km tą metodą ... Jednak przerwy pomiędzy biegami, nie kończyły się dobrze dla mnie, z powodu prawie 10 stopniowego mrozu. Zgrzana, robiłam pauzy, oddech się normował, ale organizm wychładzał....

2) dieta? jem wprawdzie sporo białka, ale daleko mi do jakiegoś Dukana (którego wprawdzie kiedyś stosowałam, ale jojo mnie zmiażdżyło). Wtedy mogłam też w jakiś sposób uszkodzić nerki nadmiarem białka (głupia ja!)...

3) bardzo się obawiam tej opcji, mianowicie ruchomej nerki. Słyszałam o tym zjawisku, które ujawnia się bardzo często w przypadku osób, które nagle zaczęły jakąś aktywność fizyczność. Spokojna dotąd nerka, przemieszcza się powodując ból. NIE, NIE, NIE !!! Po prostu nie godzę się na żadne ruchome nerki, nie ma takiej opcji....

Nie zgadzam się, ponieważ idzie mi znakomicie !!! Centymetry lecą. Ja nie stosuję żadnej diety. Jem wszystko tylko racjonalniej niż przedtem. Jem słodycze, jeśli mam na nie ochotę, ale jem je zaraz po śniadaniu. W przeciągu trzech tygodni jadłam czekoladę gorzką, krówki i waniliowy pudding. Wiem, że mój organizm to spali w ciągu dnia :) Śniadanka jem bardzo obfite, normalne obiady, ale podwieczorki i kolacje ograniczam do niskokalorycznych i lekkostrawnych przekąsek. Włączyłam do jadłospisu więcej warzyw i owoców, sałatki przeróżne, itp. I wychodzi mi to na dobre! Waga z biegiem czasu pokazuje coraz mniej, centymetry się zmniejszają... Jestem dumna ze swojego pasa, który spadł o kilka centymetrów odkąd stałam się "biegaczką"

Wracając do nerki... Nie brałam tabletek, ale przykleiłam plaster rozgrzewający, owinęłam się cieplutko, piłam duuuużooo.... i wodę i ziółka, zasnęłam jakoś... i przeszło! 

Dziś, jako, że wypada mój dzień w cyklu co-dwu-dniowym, poszłam biegać :D

PO DZISIEJSZYCH PRZEŻYCIACH MOGĘ STWIERDZIĆ ŚMIAŁO, IŻ POWINNAM DOSTAĆ CZŁONKOSTWO W KLUBIE ZATWARDZIAŁYCH BIEGACZY (PÓKI CO- KRÓTKODYSTASOWCÓW ;p ), PONIEWAŻ:

- BIEGŁAM, CHOCIAŻ ZASPY SIĘGAŁY MI DO KOLAN
- BIEGŁAM PO CHODNIKU (JEDYNYM "ODŚNIEŻONYM" MIEJSCU), Z KTÓREGO NORMALNI PRZECHODNIE REZYGNOWALI NA RZECZ DREPTANIA PO ULICY (NIE SZŁO IŚĆ...!)
- BYŁO MI PIĘĆ RAZY CIĘŻEJ NIŻ PRZY ZWYKŁYCH WARUNKACH ATMOSFERYCZNYCH
- ŚNIEG SYPAŁ MI W TWARZ, WRÓCIŁAM JAK KULKA ŚNIEGU !

Jako, że nie przebywam teraz we Wrocławiu, tylko w domu rodzinnym, zarówno mama jak i brat (który bieganie uwielbia i jest w tym niezły)- odradzali mi wyjścia w taką pogodę. Nie posłuchałam, zawinęłam nerkę, ubrałam się o wiele cieplej i wyszłam.
Pamiętacie jak pisałam o gapieniu się ludzi na mnie jak na wariata ?!
DZISIAJ PRZEŻYŁAM WIELKIE ZASKOCZENIE !!!

KILKA OSÓB MACHAŁO DO MNIE, POKAZYWALI MI , NA ZNAK SOLIDARNOŚCI Z WARIATKĄ :D HEHEHEHE :)))

Biegłam więc z bananem na twarzy! :)) Nie spodziewałam się tego :))

( A propos banana... Byłam dziś na piwku ze znajomymi <piwo= chore nerki=sobota....> Usłyszałam dzisiaj takie oto coś:
WIECIE, ŻE BANANY WPŁYWAJĄ NA POTENCJĘ???
...........
OWSZEM, TYLKO CIĘŻKO JE ZAMONTOWAĆ ;P )



Wracając jeszcze do diety i do biegu... Odwiedziłam dzisiaj babcię. Babcia jest wyjątkową osobą. ZAWSZE mówi to, co myśli, bez wzgledu na konsekwencje, urażenie danej osoby, itp. Po prostu wali prosto z mostu jak nikt inny . Nie raz słyszałam, jak to źle wyglądam w tym kolorze włosów, jak to źle wyglądam na twarzy, jak to się blada zrobiłam, albo mi brzuszek urósł ;))
A dzisiaj ???

Wchodzę, witam się z babcią, a ona pierwsze co:
"-Dziecko, co się stało ?! Tak mizernie wyglądasz !
- Serio ?! Babciu ! Zaczęłam biegać !
- Nie biegaj tyle, taka się na twarzy szczupła zrobiłaś, ciuchy wiszą..."

BABCIU, JESTEŚ ANIOŁEM !!! MOJE STARANIA MAJĄ SENS !!!

To dopiero kilka kilogramów, mam nadzieję, że osiągnę swój cel, ale do tego jeszcze daleka droga....

Powiem Wam coś, co zauważyłam, a czego nie przeżyłam nigdy jak do tej pory.
Czuję się świetnie we własnym ciele. Owszem, mam tłuszczyk, mam parę kilo za dużo. Ale wiem, że robię coś dobrego w kierunku poprawy wizerunku i zdrowia...!
Kocham to uczucie, kiedy wracam zgrzana po bieganiu. Jestem mokra, czerwona, zgrzana, oddycham ciężko i.... czuję, że żyję!
Prysznic, pachnący balsam do ciała... Rewelacja ! :))
Po żadnej diecie, uwierzcie ŻADNEJ, która NIE była podparta ćwiczeniami (a żadna moja nie była )- nigdy się tak nie czułam. Raz schudłam 15 kg, ale mimo to ciało miałam niezbyt zadowalające.

Teraz może i jest mnie zbyt wiele, ale pracuję nad sobą, ciało mam gładkie i opalone i czuję się świetnie :))  Mam nadzieję, że żadna nerka mi w tym nie przeszkodzi, ot co !




To na zachętę :)))

Niech się śmieją, niech się gapią, niech sąsiedzi gadają...
Ale pamiętajcie:





Właśnie !!! :)) A wy jak się macie w ten sobotni wieczór? Po treningu? Zmęczeni dietą?

Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki !!! :))



  • szabadabada

    szabadabada

    24 lutego 2013, 00:17

    podziwiam Twój śnieżno-bieganiowy zapał, ja mimo woli do przeróżnych ćwiczeń jeszcze nie przemogłabym się do biegania. Komplement od babci zawsze spoko! (mimo, że pewnie wg babci to nie jest komplement :D Moją koleżankę babcia zmacała i skomentowała- ładne to, tłuste :))) :D)