..... bez szaleństw. Minął szybko i prawie bezboleśnie. W pracy nie obyło się bez drobnych spięć, jak to w pracy, ale wracając do domu zastanawiałam się jak to jest, że szef zawsze pojawia sie w najmniej odpowiednim momencie. Wiecie co mam na myśli. Pojawia sie gdy akurat gadasz przez telefon (nie w służbowej sprawie), kiedy z kimś się kłócisz, a to dotyczy pracy, albo gdy plotkujesz z koleżanką z pokoju obok, z którą przez przepadek spotkałaś sie na korytarzu itd,itd. Kiedyś to się nazywało prawo Murphiego, ja to nazywam najzwyczajniejszym w świecie pechem. I tak naprawdę nie wiadomo co w takiej sytuacji powiedzieć....ja w każdym razie nie wiem.
To tylko takie moje dziwne przemyślenia na koniec dnia...
Co do diety:
-ćwiczenia zaliczone (40 min bieżni, 10 min orbitrek, 10 min rowerek)
-jedzonko: śniadanie: muesli z jogurtem
II śniadanie: grejpfrut+ jabłko małe
III sniadanie: 3 wasy
obiad :owsianka
kolacja: surówka z kapusty kiszonej + (i tu mój grzech!!!) 1/3 kawałka
świątecznego piernika
Jutro kontrolne badania poziomu hormonów tarczycowych.
Trzymajcie kciuki!
Please!!!
zmotywowana123456789
3 stycznia 2013, 21:01Wszystko pysznie.. Widzę że tak jak ja badasz hormomy tarcycy.. mam nadzieję że wyniki będą dobre ;)