.... jak wytrzymałam na orbitreku 40 min!!!!!!
Opowiem Wam z ogromną przyjemnością, ale najpierw muszę się pokajać. Otóż po wczorajszym ważeniu, po którym , jak pamiętacie, nie zarejestrowałam nawet minimalnego spadku, oprócz tego nieszczęsnego muffina pochłonęłam 2 kawałki czekolady i mandarynkę. Byłam na siebie zła, rozżalona, zniechęcona.
Ale za to dzisiaj.....
Wróćmy więc do tematu. :). Ćwiczę w małej siłowni, którą mam po drodze do domu. Więc prosto z pracy, nie zbaczając zbytnio, spędzam na ww siłowni godzinkę pocąc się i walcząc ze swym tłuszczykiem. Od jakiegoś czasu uczęszcza tam również starszy pan. Łysy, brodaty, w okularach, pocący się niemiłosiernie, a krople potu spływają mu z jego łysiny. Niby nic takiego, ale nie wzbudza on mojej sympatii, ponieważ zagarnia jedynego orbitreka w swe posiadanie, czyli nie złazi z niego przez godzinę, jak nie dłużej. Dziś, przez przypadek zresztą, ubiegłam dziada. Jak przyszedł ja juz na nim ćwiczyłam. Zacukał się z lekka, nie za bardzo wiedział co ze sobą począć. Wiem, że to nie najlepiej o mnie świadczy, ale w duchu uśmiechnęłam się do siebie i postanowiłam zrobić mały eksperyment- sprawdzić ile na orbitreku wytrzymam (do dziś było to max 20-25 min). No i w ten oto sposób dobiłam do 40 min. I co ważniejsze, poza niewielkim bólem nóg, który minął po ok 10 min, nie czułam żadnego (!!!!!) zmęczenia.
SUPER!!!!!!
W sumie spalonych 760 kcal!!!!!
Postanowiłam się nagrodzić i kupiłam sobie......
nie, nie, nie nic z tych rzeczy:)
Nic słodkiego do jedzenia
Nowiutką płytkę Garou.
Jest superowa. Polecam!!!
I właściwie najważniejsze: DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY ZA WSPARCIE, JESTEŚCIE WSPANIAŁE. I MACIE RACJĘ, TRZEBA CIERPLIWIE CZEKAĆ (choć to takie trudne)
Magdalena271985
10 stycznia 2013, 21:08Rozumiem CIĘ doskonale,też ćwiczę moja cierpliwość,ale choć to trudne to po osiągnięciu celu,warte wszystkiego:):):)Pozdrawiam.