Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
28 dzień orbitrek


Cześć. Dzisiaj też nie miałam drzemki, jakoś to przetrwałam. Położyłam się wcześnie jak na mnie, bo o 23.30. W nocy nie spałam za dobrze, budziłam się kilka razy.

Dzisiaj zauważyłam, że szybciej się najadam... Czyżby dłuższy sen w nocy jednak coś dał? Obiad mogłabym już skończyć na połowie porcji. Jak zwykle kasza - tym razem pęczak ważny do listopada 2024, warzywa na patelnię, trochę ciecierzycy. Plus 2 serki zakopiańskie zamiast twarogu. 

Na orbitreku pochodzone, spaliłam ponad 200 kcal.

Kolacja - część też oddałam mężowi, bo nie chciało mi się tyle jeść.

W ogóle w tv reklamowali, że rusza kolejny sezon Kanapowców od 4 marca. Cieszę się, bo lubię oglądać ten program. Obejrzałam wszystkie sezony i powtórki z komentarzem na youtube. Motywuje mnie oglądanie odchudzających się ludzi. Choć chodzą słuchy, że w tym programie nie pokazują wszystkiego, tzn. że oprócz diety i ćwiczeń biorą leki na odchudzanie. Jeśli to prawda, to trochę nie fer, bo powinni szczerze pokazywać cały proces.

Wczoraj przed snem obejrzałam sobie wywiad z Sylwią Bombą na kanale Grube Historie. Mówiła o swojej insulinooporności i problemach z chudnięciem. Schudła 30 kg. Słuchałam z zaciekawieniem, bo też mam insulinooporność i porównywałam swój przypadek. Zgadzało się to, że puchnę na twarzy jak mam okres albo całe moje ciało puchnie w upały i tak samo po wysiłku fizycznym. Wczoraj jak zeszłam z orbitreka dosłownie ocierały mi się uda, a normalnie tak nie mam. 

To, z czym bym się z nią nie zgodziła, to to, że insulinooporność utrudnia odchudzanie - nieprawda, gdzieś czytałam, że nawet ułatwia bo osoby z insulinoopornością spalają więcej kcal niż osoby zdrowe w ciągu dnia, plus insulina ułatwia budowanie masy mięśniowej. Nie bez przyczyny pakerzy ją sobie wstrzykują. Bynajmniej ja nigdy nie miałam problemu by chudnąć z insulinoopornością, za to nie potrafię utrzymać wagi. Sylwia opowiadała, że mając zdrową dietę i trenując nie była w stanie schudnąć dopóki nie zaczęła brać metforminy. No nie wiem co o tym myśleć, jakoś nie chce mi się w to wierzyć - może miała dłuższy zastój po prostu albo za dużo ćwiczyła. Metformina lek dobrze mi znany, moja babcia brała to latami zanim przeszła na insulinę. Jak widać nie ma co w nim pokładać nadziei, że uchroni przed cukrzycą...

Albo to, że przy insulinooporności jest się non stop głodnym. No bez przesady. Jak się je sycące rzeczy - jajka, warzywa, kasze - to na kilka godzin można zapomnieć o jedzeniu. Ciągle głodnym można być tylko jak się same rzeczy słodkie i z białej mąki. 

Jeszcze co mnie zdziwiło, że Sylwia wyznała, że zawsze miała płaski brzuch i nawet z insulinoopornością nie miała żadnych fałdek... No jakoś ciężko mi w to uwierzyć, gdzieś czytałam kiedyś, że przy insulinooporności tkanka tłuszczowa odkłada się akurat najbardziej na brzuchu bo jest tam jakiś szczególny rodzaj tkanki tłuszczowej, tkanka trzewna czy coś. Sama widzę po sobie, że tyję najbardziej na brzuchu i całe życie mam ten brzuch oprócz sytuacji gdy ważyłam 50 kg (głupie głodówki w wieku 14 lat) przy tym samym wzroście co mam (wtedy brzuch był nawet nie płaski tylko wklęsły...). Więc nie wiem, o co jej chodziło, czy się wstydziła przyznać, czy naprawdę nie miała brzucha (przy wadze 90 kg?...)

Za to poleciła dietetyka, którego już znam z youtuba - Jakuba Mauricza. Planuję obejrzeć więcej jego filmów, bo sensownie gada. Wiedzy nigdy dość.