Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Grad bułek
12 grudnia 2013
posypał się i nie tylko. Staram się jakoś to ogarnąć lecz kiepsko mi to wychodzi. Wiem, że stać mnie na więcej, ale chwilowo nałóg panuje nad zdrowym rozsądkiem. Na razie waga nie podskoczyła, ale to tylko kwestia czasu. Muszę złapać wiatr w skrzydła, żeby odbić się od dna, ale motywacja jest słabsza niż kiedykolwiek.
marchewa2013
17 grudnia 2013, 13:12odbijaj się, odbijaj, ja też, cholerka, muszę
ellysa
13 grudnia 2013, 14:49kto ma jakokolwiek motywacje przed i po swietach,nie znam nikogo takiego:)
Grubaska.Aneta
13 grudnia 2013, 09:14Ja ten wiatr złapałam i na razie się trzymam dzielnie, w chwilach kryzysowych podchrupuje błonnik naturalny w formie płatków
gretka2013
13 grudnia 2013, 04:15Motywację musisz znaleźć w sobie. Im szybciej tym lepiej.
JustynaBrave
12 grudnia 2013, 23:57jeśli bułki to chociaż jedz grahamki. tyle już osiągnęłaś, nie zmarnuj tego! jeśli teraz się nie ogarniesz, obudzisz się za miesiąc lub dwa, ale z kilogramami, o które tak walczyłaś, żeby się ich pozbyć! trzymam kciuki za Ciebie!
vickybarcelona
12 grudnia 2013, 23:07ja sie boje (już) swiat ze wzgledu na slodycze, pieczywa w zadnej postaci nie lubie, wiec 'bulkami mozna we mnie rzucac' nie rusza mnie to;) Powodzenia w ogarnianiu motywacji:)