Takie mnie naszły myśli o miłości.... Lubię o niej mówić. Lubię słuchać wyznań. Mam potrzebę przytulania, dotykania, bycia blisko. Nie dla mnie ciche dni, długie fochy, przemilczenia. Nie znoszę czekania i nie mogłabym żyć od przypływu do przypływu... Od kilku dni jestem kompletnie sama. Marzyłam o tej samotności a teraz tak mi przeszkadza... Chciałabym się wtulić, poczuć męski zapach, oddech na szyi. Bardzo mi jest smutno. Zdecydowanie samotność mi nie służy... zwłaszcza kiedy jestem chora:)
dla_siebie_samej
31 stycznia 2020, 12:30Mam bardzo podobnie, nie znoszę fochow i straszna ze mnie przytulanka...chociaż czasem też lubię pobyć sama...
tirrani
31 stycznia 2020, 18:29W pewnych chwilach bywam przekonana, że pragnę mieszkać na bezludnej wyspie:)