Jest coraz lepiej:) Zdrowie wraca, fatalne dla mnie znajomości znikają. Staram się nie kusić losu, ale oddycham głębiej. Czuję się trochę jak jedyny mieszkaniec tratwy zawieszonej pomiędzy pierzastymi szczytami Cumulonimbusa i czekam na szkwał... Czasami po prostu trzeba przestać się stawiać i popłynąć z prądem. Czas pokaże czy wyszło mi to na dobre
Dietetycznie nadal świetnie. Waga nieznana i nie zamierzam tego zmieniać, ale spodnie mówią, że schudłam.