Dziewczyny, jesteście kochane :) Tylko sytuacja wygląda tak, że ja jestem nim totalnie zauroczona, a on mną nie, bo w niedzielę był ewidentnie zainteresowany swoją śliczną koleżanką, z wzajemnością :) Ja na nic nie liczę, był miły dla mnie, dobrze nam się rozmawiało, zauważyłam, że mnie polubił, ale nic więcej:) Z jednej strony szkoda, z drugiej sama nie wiem, rozmawiając z nim czułam się super, a później głupie myśli : "pewnie śmiesznie z nim wyglądałam", albo "przystojni faceci zawsze będą mnie traktować jako koleżankę do rozmowy". Wiem, głupie to, są dni kiedy wydaje mi się, że myślę kategoriami dziewczyny, która waży 134 kilogramy, świat jak i ona sama siebie nie akceptuje jej, wstydzi się spojrzeń, kąśliwych uwag. Już taka nie jestem i czuję się z sobą ok- jest wiele do zrobienia, ale wiem, jak wiele już dokonałam, ale czasem, gdy zostaję zupełnie sama z sobą, bez komplementów od rodziny, znajomych, czuję się źle i zastanawiam się, czy przemiana jest aż tak wielka jak mi się wydawało? Bo przecież nadal mam wielkie uda, wielkie ramiona, duży brzuch....
Wiem, że się wieeeele zmieniło. Kilka miesięcy temu nie myślałam, że idąc do kina z koleżanką, założę tunikę, dżinsy rurki i buty na obcasie, umaluję się, uczeszę... Nie było wyjść do kina, co najwyżej siedzenie w domu z moimi dziewczynami przy misce chipsów. Nie było wieczornych spacerów po Pietrynie. Na początku, gdy poszłam na studia, odmawiałam wyjść ze znajomymi z grupy. Wstydziłam się wyjść do klubu, gdziekolwiek. Dzisiaj bez wahania mówię jasne, jak mamy się spotkać w parku, czy w pubie, czy zrobić imprezę w akademiku. Wyjście nie jest już dla mnie traumą, ale przyjemnością. Nie boję się wyjść do pubu, wiem, że nie założę seksownej krótkiej sukienki, ale idą ze świadomością, że idą pogadać, spotkać się z fajnymi ludźmi. Gdyby pojawiła się propozycja wspólnych wakacji nad morzem z moimi znajomymi na dzień dzisiejszy- odmówiłabym. To jeszcze nie ten dzień, kiedy nie wstydziłabym się wyjść w kostiumie kąpielowym i leżeć na ręczniku obok opalających się szczupłych koleżanek w ślicznych strojach. Ale myślę że akurat ostatni problem, ma wiele z Was na Vitalli i nie świadczy to o moich zbyt wysokich kompleksach. O kompleksach na pewno, ale zrozumiałych, prawda?:)
A dzisiaj kontynuuję odchudzanie na maxa :) Odpuściłam sobie wykłady i zaraz idę na rower :)
wykrzyknikk
16 maja 2011, 15:51Jak to miło czytać takie wpisy, bije od Ciebie tyle pozytywnej energii i chęci do życia. Super. Oby tak dalej. Trzymam mocno kciuki w dalszej walce z kilogramami a zostało Ci ich naprawdę niewiele w porównaniu z tym co już zrzuciłaś. Powodzenia i nie przestawaj zarażać tą dobrą energią innych :-)
Efekt.YoYo
15 maja 2011, 12:47Wiesz ze jak mi nie idzie to zagladam do ciebie i mam motywacje ;) Dziękuje i pozdrawiam!
zarozumialska
14 maja 2011, 02:23ta notka jest uuuuurocza. Jesteś przekochana ;-)
yoaannaa
11 maja 2011, 21:21Teraz wydaje Ci się, że masz duże uda w porównaniu do modelek, ale kiedyś jak się mogłaś porównywać z dziewczynami o wadze 90 kg, to mogłaś powiedzieć, że masz duże uda :P Zawsze nam się wydaje, że musimy coś poprawić, bo zawsze są ludzie szczuplejsi od nas ;) punkt patrzenia zmienia się, ale nasza ocena dalej zostaje taka sama ;)
Antalea
10 maja 2011, 22:27Mnie tam nieobchodzi co myslisz, ja jestem z ciebie dumna ty byc nie musisz;) Jestem tobą zafascynowana, podexcytowana, i jestes moją inspiracja i zachętą do piepszonego biegania co kurna wieczór! dzis mój pierwszy raz był, przebiegłam 1km i 200 metrów az sama niewiezyłam ze to zrobiłam. I jestem z siebie dumna;P A zarazem mi wstyd ze przez rok, schudłam tylko 10 kg i jeszcze marudze ze niedam rady, a ty? jestes WSPANIAŁa!
moniq1989
10 maja 2011, 18:52Mam to samo, schudłam 40kg, a dalej jestem tą samą zakompleksioną dziewczyną... Ech.. Trzymaj się!:)
laura26xen
10 maja 2011, 15:24Ja rozumiem to ze sie czujesz gorzej przy szczuplych kolezankach, bo ja tak samo mam. Wszystkie moje kolezanki sa zgrabne i szczuple a ja przy nich na plazy sie czuje jak wieloryb. Waga 86 to juz niezly wynik, ale jak dasz rade zjechac jeszcze troche to bedzie rewelka. Ale wiem ze najgorsze sa te wlasnie ostatnie kilasy. Na poczatku idzie jak burza a potem sie cos zatrzymuje :( tak czy inaczej powodzenia i kontynuuj z dietka :))))
dusza
10 maja 2011, 14:26kontynuuj swoje poczynania z utratą wagi i będzie ok ;) wiem,ze waże mniej niż Ty,a mimo wszystko rozumiem Cię jak się czujesz....miałam podobne myśli......miewałam momenty,że byłam bardzo szczęsliwa,bo ubyło kilka kg,a za chwilę załamaywałam się,że nadal nie wchodzę w spodnie,które kiedyś lubiłam....trzymam kciuki...miłośc przyjdzie :D
carbonwhite
10 maja 2011, 14:14właśnie to jest najgorsze, że oprócz ciała trzeba zmienić też umysł. jak dla mnie Twoja waga jest super. nie masz się czego wstydzić i na pewno nie masz już wielkich ud i dużego brzucha ;) musisz tylko uwierzyć w siebie zdać sobie sprawę z tego, jak naprawdę wygląda - a co do kolegi- trudno nawet jak mu się nie spodobałaś to na pewno jest mnóstwo innych ;) co nie oznacza, że masz z niego zrezygnować ;) możesz powalczyć na pewno!!!
marta7783
10 maja 2011, 13:55podziwiam za wytrwalosc! trzymam kciuki za dalsze sukcesy :)
karmelcia222
10 maja 2011, 12:43i tak trzymaj jesteś dzielna;* wytrwałość popłaca;*
Levis1977
10 maja 2011, 11:59Spoko, jeszcze trochę i będzie turbo lachon i łamacz męskich serc. Po Pietrynie się szwędasz, powiadasz. Muszę Cie namierzyć ;-P
osiagnecel91
10 maja 2011, 11:43Kochana, ja mam tak samo... uwazam ze nie mam szans u przystojnych facetow bo gdy na horyzoncie pokazuje sie jakas ładna i zgrabna dziewczyna od razu w mojej głowie sie roi od roznych domysłow i po prostu odpuszczam, a tak nie mozna bo trzeba walczyc :) chociaz wiem że łatwo powiedziec a trudniej zrobic.... ale miejmy nadzieje ze jak schudniemy i bedziemy mega laskami to nasz kompleksy znikną :)