Tydzień diety i ćwiczeń i kolejne 0,9 kg mniej!! :) To prawie kilogram jakby nie było :) Prosicie mnie, żebym tak jak cioci rozpisała co mam zrobić:) To są zasady, które każda z Was zna, Ameryki nie odkryłam, ale ona chciała i nie mogłam jej odmówić, choćbym miała jej napisać to, o czym sama dobrze wie :) Pisałam Wam nie raz jak wygląda moja dieta, dlatego wklejam odpowiedzi z wcześniejszej notki:
Pytacie się jak wygląda mniej więcej moja dieta, posiłki itd.
Otóż
od samego początku diety ulega ciągłym transformacjom. Na samym
początku, kiedy raczkowałam w temacie odchudzania( bo wcześniejsze próby
polegały na krótkim odchudzaniu bez większych efektów) skorzystałam
trochę z porad przyjaciółki mojej mamy, która jest dietetyczką. Jadłam 5
niedużych posiłków dziennie w tym dużo warzyw oraz stosowałam
zamienniki, np zamiast białego pieczywa- ciemne, zamiast białego ryżu-
brązowy, zamiast tłustych mięs- chude wędlinki itd. Nie jestem w stanie
Wam dokładnie opisać co jadłam, bo każdego dnia menu wyglądało inaczej.
Nauczyłyśmy się z mamą lekkiej kuchni, zmieniać posiłki które jedliśmy
normalnie na takie, aby były zdrowe.. Czyli zamiast usmażyć kotleta,
jadłam grillowaną pierś z kurczaka. Odpadały wszelkie fast foody,
łakocie. Wtedy waga szalała, szybko spadała. Ostatnimi czasy jeśli mam
tak szczerze przyznać, to nie pilnuję się bardzo wszystkich zasad, nie
jem 5 posiłków, a 3, czasem 4, czasem zjadam mniej niż nawet 1000 kcal,
bo zwyczajnie nie potrzebuję, nie mam ochoty na więcej. Ale cały czas
ciemny chleb.. Wiadomo, łakocie wpadają częściej niż na samym początku,
ale nie ma tragedii. Nie jestem Wam w stanie podać dokładnego
jadłospisu, bo jak mówię, wszystko zależy od dnia. Raz na śniadanie jest
bułka z wędliną, innym razem płatki. Obiady tak samo różnie, ale nie
jem smażonego. Na kolację staram się jeść białko, ale czasem mdli mnie
na samą myśl o serku wiejskim i wybieram pieczywo :)
Moje ćwiczenia.
Na
samym początku nie szalałam, zwiększyłąm aktywność ( z nicnierobienia
na COŚrobienie), marszowałam po własnym ogrodzie, a i to było męczące
przy 134 kilogramach. 19 letnia dziewczyna a po kilkunastu minutach
wcale nie szybkiego marszu czerwona i zadyszana. Wraz z ubytkiem
kilogramów było coraz łatwiej, mogłam iść coraz dłużej, mogłam schylić
się coraz bardziej. Dzisiaj jestem w stanie ponad godzinę ćwiczyć na
orbitreku ( przejście z rowerka na orbitrek też było jakimś przełomem,
bo tak jak na rowerku można pedałować cały dzień, tak na orbitreku
człowiek jednak się męczy) a do tego zrobić ćwiczenia dywanowe, jestem
wygimnastykowana mimo swojej wagi :) Oczywiście czasem mam lenia i nie
chce mi się, ale znam siebie i wiem, że czasem dłuższa przerwa w
ćwiczeniach spowoduje, że całkowicie na długo o nich zapomnę. A gdy
przebiore się w dres, rozciągnę, wejdę na orbitreka i przy TV zacznę
ćwiczyć, jest już z górki. :)
Kolejne pytanie to jak taką liczbę zrzuconych kilogramów zniosła moja skóra.
Więc
od początku odchudzania wklepuję w siebie kosmetyki- rano i wieczorem.
Zamiennie różnych firm, chociaż Eveline to moja ulubiona linia.
Wieczorem wklepuję w siebie balsamy antycellulitowe, rano serum przeciw
rozstępom ( chłodzące z Daxa), ok 3 razy na tydzień robię peeling
antycellulitowy, no czasem dwa razy w tygodniu, ale staram się trzy. W
ogóle nie zawsze mi się chce, naprawdę, walczę z leniem. Niby taka
prosta czynność, a się nie chce... Trudno stwierdzić czy są skuteczne.
Przede wszystkim nie wiem, czemu zawdzięczam to, że żadna skóra mi nie
wisi- ćwiczeniom czy balsamom, ale słyszałam że balsamy warto jest
wklepywać w trakcie odchudzania, bo później na wiszącą skórę nic nie
pomoże. No i może wpłynęło to na wygląd mojej skóry. Jedyne rozstępy
jakie mam to rozstępy nie biuście, ale je miałam wcześniej.
Cioci napisałam wszystko w punktach. To są sposoby, dzięki którym mi udało się schudnąć, nie mówię, że są one wszystkie dopracowane i idealne, bo tak pewnie nie jest. Wiadomo, że z czasem dieta ulega zmianie, nie chce się czasem gotować ładnych kolorowych dań i nie dba się tak o pory i ilość posiłków, ale daję radę:) Zastanawiam się, ile zdołam schudnąć do wakacji... Oby jak najwięcej :)
A w niedzielę nie wytrzymałam... Obiecywałam kupić sobie ciuchy dopiero wtedy, kiedy zobaczę 7 z przodu na wadzę, ale pojechałyśmy z A. do tej Manu... Na początku ostro się trzymałam, ale w końcu kupiłam przepiękną różową marynarkę. Wszedł na mnie rozmiar 42 był taki akurat, chociaż troszkę mógłby być luźniejszy.. a ja kupiłam rozmiar 40, żeby była to motywacja do chudnięcia:) I kupiłam jeszcze sobie prześliczny szary sweterek, rozmiar 42, ale akurat idealnie dopasowany i kwiecistą sukienkę w H&M. Widzicie, jednak nie mam takiej silnej woli w każdej sferze życia:)
Jak A. przymierzała ciuchy to z takim podziwem na nią patrzyłam.. Taka chudzinka zgrabna. Mama mówi, żebym się nie przejmowała, bo jeszcze parę miesięcy temu do głowy by mi nie przyszło, że kupię sobie sukienkę w "normalnym" jak to ja mówię sklepie:)
Powiedziała mi też coś, co było dla mnie strasznie miłe, powiedziała, że mój tata jest ze mnie bardzo dumny, że wszystkim znajomym chwali się, jak jego Weronika schudła, wymienia im moje zasady i tłumaczy, że jak się chce, to można. To takie miłe :)
Jeśli jesteśmy już przy tacie, chce się jak to mówi "wylaszczyć" na wakacje i ma nie jeść pizzy i innych fast foodów, co od zawsze było jego miłością i ma zamiar biegać, ale to postanowienie jeszcze niepewne :)) Może i ja bym zaczęła? Zawsze jakieś urozmaicenie :) Nie wiem tylko, czy bym zdołała, orbi, czy rower, to co innego:)
Już miałam ochotę odpuścić sobie ćwiczenia dzisiaj, ale jeśli są rezultaty to szkoda się cofać, albo je pomniejszać.. więc ruszam, trzymajcie się Kochane :*
Brokulkowa
7 czerwca 2011, 09:05:-) mój tata też się mną chwalił, to szalenie miłe. rok temu schudłam 20 kg ;) i podeszła do mnie na przystanku znajoma taty i mówi : KASIU TY FAKTYCZNIE ŚLICZNIE WYGLĄDASZ, A TATA OSTATNIO NAM SIĘ CHWALIŁ, ŻE SCHUDŁAŚ :) P.S przyjemnie się czyta twoje wpisy, masz "fach" pisania w ręku:)
shape16
25 maja 2011, 17:59ja myślę że do końca czerwca osiągniesz swój cel :)
reeve
25 maja 2011, 13:19zazdroszczę silnej woli! :) Jesteś niesamowita dziewczyno, kocham czytać Twoje wpisy. Jesteś moją motywacją :D A jak z Twoimi przyjaciółkami, jeśli mogę spytać? bo jakoś tak długo o nich nie pisałaś... Odchudzają się dalej wraz z Tobą? Czy zrezygnowały? Widząc takie efekty każdy by się zmotywował (jak na przykład wiele osób na Vitalii :D) Pozdrawiam cieplutko i życzę kolejnego satysfakcjonującego spadku do następnego wpisu :*
Nila11
25 maja 2011, 12:28jesteś niesamowita dziewczyno!!!podziwiam cie, bo ja nie moge się zmotywować. Trzymam kciuki za dalszą walke i mam nadzieję że gdy dojdziesz do swojej wymarzonej wagi pochwalisz się fotkami:)
izulka710
25 maja 2011, 07:55Powiem krótko...WIELKI SZACUNEK DLA CIEBIE!!!!!!!!!Pozdrawiam serdecznie:))
querty
25 maja 2011, 06:22Nadchodzą lepsze czasy dla Ciebie... Życzę Ci jak najlepiej i obyś nie zwątpiła i dalej walczyła!
EwelineczkaSunny
24 maja 2011, 22:30Ach, jestem Tobą zachwycona ! Cudnie :*
lazur02
24 maja 2011, 21:50:)))))
Carmellek
24 maja 2011, 20:58Ale masz szczęście z tymi balsamami ujędrniającymi ciało, mi raczej nic nie pomaga, nawet masaże ;/ Gratuluje.
MajowaStokrotka
24 maja 2011, 20:07Brawo,brawo,brawo!!Jesteś dla mnie ogromną motywacją - przede wszystkim do ćwiczeń:) A jak się czuje mama?
Olenochka
24 maja 2011, 20:03Tak czytam twoj wpis i jak bym siebie czytala:))) Moj sposob na zbedna wage jest taki sam!!! Trzymam kciuki za twoje i woje dalsze postepy!!!
masakra31
24 maja 2011, 20:03Fajnie że wstawiłaś taką notkę, ale jak sama zauważyłaś każda z nas o tym wie :) Trzeba tylko samozaparcia żeby to realizować. Gratuluję jeszcze raz. Pozdrawiam :)
goldfeather
24 maja 2011, 19:36wazne ze pasuje do twojego stylu zycia i dziala :)
gosik112
24 maja 2011, 19:03a jeszcze jakbyś mogla napisac skad wzielas silna wole zeby tyle schutnąc i byc taka konsekwentna bo zasady znam tylko jak to zrobic zeby ich przestrzegac? ja ciebie podziwiam za to czego dokonalas
0oKaSiUlA
24 maja 2011, 19:03gratuluję ;-) i dziękuje za ponowne wstawienie notki ;-) przepraszam, za kłopot. I tak trzymaj ;-)
Surce77
24 maja 2011, 19:00Bo grunt to wytrwałość i systematyczność. ;)) Jestem pełna podziwu.
unia023
24 maja 2011, 18:32Gratuluje ci silnej wolii !!!!!!!ahhh daj mi jej troche