Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
rozpisałam się jak nigdy.


Przede wszystkiem dzień dobry. Choć wcale nie taki dobry bo ciągle mi zimno. W takich momentach zazwyczaj wyjściem była czekolada, spaghetti dużo herbaty i książka pod kocykiem. Dziś zostało więcej herbaty i szalik. Książkę pod kocykiem niby też mogę, ale tak się akurat nieprzyjemnie składa, że powinnam czytać podręcznik do głupiego egzaminu, który będzie w poniedziałek. Ale jak ją zaczynam czytać to robi mi się niedobrze i mniej więcej po 20 minutach rzucam ją i zaczynam beczeć jak koza. Albo szlochać jak bóbr. Nevermind. J. doprowadza to do szaleństwa. Muszę jeszcze dziś pójść do pracy drugiej, ale to po lunchu zrobię.
Historyczna sesja trwa. Historyczna twice poniewuż ja pierwszy raz w życiu nie zaliczyłam dwóch egzaminów w pierwszym terminie i muszę teraz poprawiać w przyszłym tygodniu, a po drugie historyczna jest gdyż J. pierwszy raz w życiu zaliczył wsio w pierwszym terminie. Jestem bardzo z niego dumna. Pogoda jest kiepawa, a ja mam stan podgorączkowy. Mam wrażenie, że trochę psychosomatycznie, przez te egzaminy. No ale może to dlatego, że jeden mój dziecięcy pacjent od 4 dni na mnie kaszle przez pół godziny.
Swoją drogą odnalazłam swoje powołanie. Chcę mieć gabinet terapeutyczny taki, do którego przychodzą ludzie. A nie że ja chodzę to tu to tam. Zimno mi, brr.

A co do dietty. Jest spoko. Jak się rozryczałam okropnie dwa dni temu to J. w ramach reskju akszyn zabrał mnie na poszukiwania pierścionka nowego. Niestety w pięciu sklepach jubilerskich, w których byliśmy fajne pierścionki zaczynały się od 1000 zł. Może kiedyś na zaręczyny, teraz mieliśmy ograniczenie do 300-400. Zrezygnowani poszliśmy do empiku, kupiłam sobie dwie książki, których teraz nie mogę czytać przez głupi egzamin, a potem kupiliśmy wagę kuchenną!
Najlepszy zakup od czasu odkurzacza! Wszystko sobie teraz elegancko odmierzam i posiłki mam nie "na oko" a dokładnie co do grama takie, jak w vitaliowych przepisach. Fajosko. :)
Zacznę podręcznik znowu od początku. Jak zrozumiem dokładnie pierwszy rozdział to zrobię lunch. Boję się, że znów się załamię i nie pójdę do pracy. Zobaczę.
  • kamila19851

    kamila19851

    10 lipca 2011, 18:36

    zazwyczaj takie książki gdzie jest dużo krwi, jakaś masakra, trochę fantastyki, trochę demonów czy innych istot, czyli książki w typie mastertona, koontza, kinga. Jednak innymi też nie pogardzę, jeśli mam pod ręką

  • kamila19851

    kamila19851

    7 lipca 2011, 16:52

    ja też pierwszy raz nie złożyłam indeksu w czerwcu, tylko będę musiała we wrześniu. Odłożyłam sobie jeden egzamin i praktyki na sierpień