Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hm


Coś kiepsko mi od soboty idzie. Było wesele, jadłam więcej. W niedzielę trochę mniej, ale nie w zgodzie z dietą bo przez nocne szaleństwa dzień miałam trochę rozregulowany. Od dwóch dni ważę 69,9 bez zmian.
Dziś na obiadokolacji byłam w tajskiej restauracji, nie zjadłam dużo, ale było dobre!
Jednak nie powstrzymałam się jak J. żegnał się z chipsami i czekoladą (jutro przechodzi na vitaliową dietę, bo mu się moja podoba) i ukradłam mu 5 chipsów i 3 kawałeczki czekolady.
A w piątek ważenie, powinnam ważyć 69,5 (tyle było w sobotę), ale nie wiem czy uda mi się.
Jutro się nie ważę, pójdę natomiast na siłkę. :)
  • lubieszpilki

    lubieszpilki

    21 lipca 2011, 09:16

    J. to Twój chłopak i będziecie dietować razem? ;-) Ale fajnie!

  • igulinka

    igulinka

    21 lipca 2011, 08:45

    Ano po wyskokach się nie chce, zwłaszcza jak waga stoi ;P Siłkuj się tam ładnie i zacznie spadać :)

  • kamila19851

    kamila19851

    20 lipca 2011, 22:49

    najgorzej wrócić na dobrze tory po wyskoku (weselu), ale na pewno sobie poradzisz :)