Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dużo pierdół :)


Ua ua ua. Byłam na zakupach. Oficjalnie oznajmiam, że tyłek mam w rozmiarze 36 :)
Kupiłam szorty, kocham szorty. Jutro, jak będę miała lepsze światło to porobię zdjęcia. No i druga świetna wiadomość - nogi mi się nie obcierają. Znaczy stykają troszkę, ale nie obcierają. Co oznacza, że żywotność spodni wydłuży się drastycznie! już nie będą się przecierać po miesiącu! Ach i och.
No ale jest też zła wiadomość. Cycki mieszczą mi się do stanika 70D. Dzizys krajst. Normalnie nosiłam 65G. Teraz weszłam na 70 bo biust nie jest już taki ciężki i nie muszę tak się obściskiwać stelażem, żeby był na odpowiedniej wysokości. No ale to trochę boli. Mini cycki się robią.
Boczki mi trochę zostały, jeszcze w tych spodenkach mi wychodzą, ale myślę że tydzień minie i będzie spoko. :)

No i śmieszna jest jeszcze jedna rzecz. Jak ważyłam te 72-73 kg to miałam na nogach bardzo jednolitą i jędrną skórę. Teraz mam cellulit. Bawi mnie to trochę, bo wiem że to przez to że się odchudzam. Muszę zacząć się intensywniej smarować kosmetykami. A nie tak jak zwykle raz na dwa dni. Strasznie nie lubię tego robić.

Wczoraj byłam na tym kebabie. Nie zjadłam do końca, wywaliłam bo mi nie smakował. Jak w diecie zrezygnowałam z mięsa to już zupełnie straciłam tolerancję do niego. Teraz jak jem kurczaka czy coś to mi się niedobrze robi. Ryby są spoko, bo są delikatniejsze.
Pasztet sojowy tez jest spoko. W poniedziałek pierwszy raz w życiu spróbuję tofu. Trochę się boję, ale wiem, że nie może być gorsze niż kawior. Brr, kawior jest okropny. Ale jest coś co wygląda jak kawior i jest dobre - tapioka. W tej tajskiej restauracji, w której byłam już dwa razy dają gratis na koniec mały deserek z tapioki. Pychota. A ten kucharz w tajskiej jest tak wspaniały, że będzie gotował na naszym weselu. Postanowione, nawet kucharz został poinformowany - ucieszył się. Tylko my na razie ślubu nie planujemy. Ale poczeka.
A'propos ślubu, najlepszy przyjaciel J. oświadczył się swojej dziewczynie jak byli w Barcelonie. Jesteśmy w szoku. Ale cieszymy się. :) Ja tam trochę zazdraszczam, ale ciii. Jeszcze nie pora. :) Pora na magisterkę. Ale ilość dodatkowych zajęć jaka pojawia się nagle gdy mam coś do magisterki zrobić jest przytłaczająca. ;) W przyszły weekend może się tym zajmę. Może.
A, zamieszczam bilans dnia. Paczcie jak ładnie. Byłam grzeczna i słuchałam się diety. Obiadem objadłam się jak szalona. Zupą szpinakową i sałatką. Zupa mnie tak zapchała, a miała tylko 114 kcal. Lubię szpinak. Bardzo.
  • Valentina1987

    Valentina1987

    6 sierpnia 2011, 21:02

    Oj jak ja Ci zazdroszczę tego tyłka w rozmiarze 36 :D Oczywiście w bardzo pozytywnym, motywującym sensie ;p

  • ParaTi

    ParaTi

    6 sierpnia 2011, 20:56

    no ja mam ten sam problem ze spodniami jest to jakas motywacja aczolwiek brakuje mi chceci do wszytskiego osstanio