Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hazardzistka lekko



Właśnie połykam gararetę i staram się nie mysleć o nodze. Czynności wczorajsze pochłonęły znaczna część mojego czasu i uwagi, w związku z czym nie jadłam zbyt wiele i waga poranna uśmiechnęła się do mnie dwiema 7 z małym hakiem. Dziś wypedalowałam 11 kilometrów co w zupełności wystarcza, bo przede mną kilka kilometrów z wózkiem na pocztę i do sklepu. W lodówce, gdzie nie spojrzeć, zimne nóżki. Tomek uradowany tym widokiem ale trzeba by coś kupić dla Majki i dla mnie. Coś zwyczajnego jak żólty ser albo jogurt. 

Jazda na rowerku wreszcie przestała być nudna. Nie boję się spocić ale monotonia zniechęca najdobitniej. Z braku telewizji i z komputerem nieprzenośnym, wpatrzona w liczniki czułam się jakbym odwalała jakieś prace społeczne. Az znalazłam sposób banalnie prosty, nogom niewadzący a głowę absorbujący. W ręku trzymam telefon komórkowy i gram w pokera. Normalnie. W kasynie i na pieniądze. Moja hazardowa żyłka trącona została solidnie bo z 5 tys. dolarów ugrałam już prawie 25 tys. Co? Po prostu dobra jestem, trzeba się z tym pogodzić. I tyle.
  • edyta1617

    edyta1617

    19 lutego 2010, 02:35

    Nie ma to jak dobry pomysł:0)))))))))

  • aganarczu

    aganarczu

    18 lutego 2010, 14:33

    hehehe dobre... A moze jakas ksiazke w lapke ???

  • nonos

    nonos

    18 lutego 2010, 14:17

    Nie wiem CO zrobiłaś, ale teraz ...... uuuu..... (brzuch mi pęknie ze śmiechu) .... uuuu .... Twój wpis ma prawie 2 metry długości na moim ekranie. I poza nim, bo na ekranie to widać tylko jego pierwsze 20 cm;-)))))