i to już całkiem blisko. Nie ma sensu uciekać. Zastanawiam się tylko ile bym przybrała na wadze, gdyby nie słodkości. Jakoś ta kawa i coś są mi niezbędne do życia. Brzuch sporawy, ale już nie dominuje tluszczyk, przeważa nasza nowa dziewczynka. Imię już zaklepane, będzie Sonia. Tomek początkowo trochę marudził, bo miał kiedyś psa o tym imieniu ale ostatecznie dał się przekonać.
Muszę pomyśleć o upieczeniu jakiegoś zwykłego, zdrowego i pysznego chleba, bo pieczywo tostowe już mi bokiem wyłazi. Tylko muszę dorwać jakiś sensowny przepis. Jakiś czas temu piekłam chleb, ale walił drożdżami okrutnie, choć w smaku był niezły. Wreszcie pajda ze smalcem zaistniała konkretnie. Tomek czasami wcina te tostowe wióry ze smalcem, no dziwię się nie powiem.